- Dla mnie gra na organach to ważny element życia. Motywuje mnie do rozwoju, inspiruje i daje duchową siłę - podkreśla Paweł Opala, organista.
Odkąd pamiętam chciałem grać na organach. Z opowiadań mamy wiem, że było to już wtedy, gdy miałem zaledwie 7 lat. Gdy poszedłem do szkoły muzycznej chciałem koniecznie uczyć się gry na tym instrumencie, ale musiałem zadowolić się grą na pianinie, co było solidną podstawą do późniejszej mojej nauki. Moje marzenia mogłem zrealizować w studium organistowskim, prowadzanym przy kurii diecezjalnej w Sandomierzu, gdzie pod okiem dobrych nauczycieli nabierałem organistowskich szlifów. To właśnie w tej szkole dostrzegł mnie pan Mariusz Ryś i mobilizował do dużej pracy, co przyniosło efekty - opowiada Paweł Opala.
Ktoś wchodząc na chór i patrząc na duży instrument jakim są organy może pomyśleć, że jeszcze większą sztuką jest zagrać na nim. - Na początku wydaje się to dość skomplikowane, ale z czasem, gdy poznajemy zasady gry jest to naprawdę proste. Organy mają tzw. manuały, w jednym instrumencie może być ich dwa, trzy, pięć a nawet siedem. Cała filozofia gry polega na tym, aby poznać jakie brzmienia można przyporządkować do konkretnego manuału. O organach można myśleć jak o całej orkiestrze, gdyż można z nich wydobyć dźwięki instrumentów smyczkowych, flety a nawet trąbki. Rzędy przycisków, które znajdują się ponad manuałami, to wybór barwy dźwięku. Dzięki temu podczas gry mamy setki kombinacji układania i dobierania barwy dźwięków - wyjaśnia.
Jak podkreśla zadaniem organisty jest animować śpiew podczas liturgii, nie może on zastępować wiernych we wspólnym śpiewie, ale poprzez odpowiedni dobór pieśni troszczyć się o piękno liturgii i pomagać wiernym w modlitwie poprzez śpiew. - Dla mnie gra na organach to ważny element życia. Motywuje mnie do rozwoju, inspiruje i daje duchową siłę - podkreśla Paweł Opala.