W Muzeum Historycznym Miasta Tarnobrzega odbyła się promocja wspomnień Tadeusza Tatary "Z sowieckiej tajgi do polskich lasów".
Mimo że wspomnień Sybiraków od lat 90. ubiegłego wieku ukazało się bardzo dużo i wydawałoby się, że na ten temat napisano już niemal wszystko, pamiętnik T. Tatary wnosi nieczęsto spotykany ładunek ogromnych, autentycznych emocji.
Na ten walor zapisków syberyjskiego zesłańca, później żołnierza dywizji kościuszkowskiej, zwrócił szczególną uwagę dr hab. Tadeusz Zych, redaktor publikacji i prezes Tarnobrzeskiego Towarzystwa Historycznego, jej wydawcy.
- Przyznaję, że początkowo byłem sceptyczny, w ostatnich kilkunastu latach wspomnień Sybiraków ukazało się bardzo dużo. Kiedy jednak zacząłem czytać, uderzyły mnie dwie rzeczy - język i emocje. Ewidentnie widać było, że pisał je człowiek, który nigdy wcześniej nie parał się literaturą, a zatem pozbawione były czegoś, co można nazwać kulturową autocenzurą - opisywał dokładnie to, co widział, czego doświadczył. Ponadto spisywał swoje przeżycia w czasach PRL, kiedy tematyka zsyłek, 17 września, Katynia stanowiła tabu, temat zakazany - mówił T. Zych. - Stąd dla mnie był to podwójny dokument - z jednej strony pełen ekspresji, emocji, autentyzmu, z drugiej zaś pokazywał epokę, w której powstał, co przejawiało się w politycznej autocenzurze. Te dwa elementy wydały mi się wyjątkowo interesujące, nieczęsto bowiem można je spotkać w źródłach, do jakich z pewnością należą pamiętniki. Nie musiałem długo namawiać pana Mariana Tatary, syna autora wspomnień, do ich wydania.
Okładka książki. Marta Woynarowska /Foto GośćKsiążka zawiera dwie części wspomnień - pierwszą, spisaną ręcznie, opowiadającą o wywózce i pobycie na zsyłce, i drugą, w formie maszynopisu, dotyczącą udziału w walkach w szeregach dywizji kościuszkowskiej.
- Tatę wraz z 9 innymi członkami rodziny, mieszkającymi wówczas niedaleko Brześcia, popędzono w 40-stopniowym mrozie do przygotowanego składu bydlęcego pamiętnego 10 lutego 1940 roku. Po blisko miesięcznej jeździe dotarli na miejsce zsyłki - obozu Udaczny, położonego w głębokiej tajdze. Dwa lata później zostali zwolnieni i część rodziny rozpoczęła tułaczkę po różnych kołchozach. Tata i jego bracia wstąpili w szeregi polskiego wojska - jeden ze stryjów walczył pod Monte Cassino, gdzie zginął. Mój tata zaś znalazł się w I Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, z którą dotarł latem 1944 r. aż pod Warszawę, gdzie podczas walk o przeprawę do stolicy, toczącej powstańczy bój, został poważnie ranny. Niestety, z zesłania powróciła tylko część rodziny, na zawsze pozostali tam moi dziadkowie. Po wojnie tata pracował w Nadleśnictwie Dzierzkowice, potem Kraśnik, kontynuując rodzinne tradycje - opowiadał M. Tatara.
W oficjalnej promocji książki "Z sowieckiej tajgi do polskich lasów" wzięli udział przedstawiciele Lasów Państwowych oraz liczne grono myśliwych, kolegów M. Tatary, wieloletniego członka łowieckiego koła "Knieja" Stalowa Wola.
W części artystycznej wystąpili: grupa wokalna Pałacyk Michla, Nadsańska Orkiestra Kameralna oraz Chór Dworski pod dyrekcją Edwarda Horoszki.