W tarnobrzeskim urzędzie miasta odbyło się podsumowanie akcji charytatywnej "Julka zatańczy".
W magistracie z dziennikarzami spotkali się organizatorzy przedsięwzięcia, włodarze Sandomierza i Tarnobrzega, a przede wszystkim rodzina Julki, która podzieliła się radosnymi informacjami o ostanie zdrowia dziewczynki.
Akcja „Julka zatańczy” została bowiem zorganizowana na rzecz nastoletniej sandomierzanki, zmagającej się z dwoma chorobami genetycznymi - zespołem Pfeiffera, charakteryzującym się m.in. zrośnięciem szwów czaszkowych i deformacją twarzoczaszki oraz zespołem Arnolda-Chiariego, polegającym na malformacji tyłomózgowia i czaszki.
Dziewczynka przeszła już cztery operacje i konieczna była kolejna, która nie tylko miała uratować jej wzrok, słuch, ale przede wszystkim życie. Skomplikowany zabieg przeprowadzili lekarze z kliniki w Dallas w Stanach Zjednoczonych. Było to możliwe dzięki pieniądzom zebranym m.in. podczas akcji „Julka zatańczy”, w ramach której odbyły się dwa koncerty charytatywne w Tarnobrzegu i Sandomierzu.
Jak poinformował Bogusław Lubański podczas akcji zostało zebranych ponad 50 tys. zł, kolejne 50 tys. wpłynęło na konta fundacji, prowadzących zbiórkę pieniędzy na rzecz Julki od mieszkańców naszego regionu. W sumie, na kontach uzbierało się 347 tys. zł. Na operację w Dallas zostało przekazanych 207 tys. Pozostała kwota jest zabezpieczona na kolejną operację, jaka czeka Julkę, tym razem zabieg obejmie kolana.
Małgorzata Skurska, mama Julki, gorąco podziękowała wszystkim osobom zaangażowanym w akcję - inicjatorom, organizatorom, darczyńcom oraz mediom, nagłaśniającym informacje o wydarzeniu oraz fundacjom polonijnym. Mama Julki zaprezentowała dystraktor, jaki został zamontowany u Julki, omawiając efekty zabiegu.
- Jeszcze kilka lat temu operacja ta wydawała się niemożliwa. A jednak stała się. Operacja to kilkutygodniowy zabieg, w czasie którego zmienia się układ czaszki i twarzy. Julka bardzo dziwiła się swojemu nowemu wyglądowi. Dotykała swoich wypukłych obecnie policzków, porównywała je z moimi. Była zaskoczona wyglądem oczu, a przede wszystkim, że może swobodnie oddychać bez konieczności używania w nocy specjalnej maski - mówiła Małgorzata Skurska.
Podziękowania od rodziny Julki dla włodarzy miast i organizatorów akcji. Marta Woynarowska /Foto GośćPrezydent Tarnobrzega zwrócił uwagę, na wyzwolenie dobrych emocji w społeczeństwie obu miast i przełamania pewnej bariery we wzajemnej współpracy.
- Byliśmy w ubiegłym roku świadkami czegoś niezwykłego, co osiągnęło wymiar o wiele większy niż zakładaliśmy na początku. Razem z burmistrzem Sandomierza Marcinem Marcem uruchomiliśmy lawinę, której ojcami nie my byliśmy. Wyzwolił ją Bogusław Lubański, inicjator akcji, wsparty przez Monikę Stojowską i Monikę Magdę - zaznaczył prezydent Tarnobrzega Dariusz Bożek. - Udowodniliśmy, że zło może i jest, może i krzyczy, jest bardzo aktywne, ale nie znaczy nic wobec dobra, takiego normalnego ludzkiego dobra, które pozwala jednemu człowiekowi wyciągnąć rękę do drugiego potrzebującego jego pomocy.
Prezydent zapowiedział także kontynuację akcji.
Burmistrz Sandomierza Marcin Marzec podkreślił, iż od początku był całym sercem za wsparciem i włączeniem się Sandomierza wraz z Tarnobrzegiem w organizację akcji na rzecz Julki.
Kolejna edycja akcji odbędzie się grudniu tego roku. Na rzecz kogo, tego organizatorzy jeszcze nie chcieli zdradzić.