Pod taką nazwą nad Jeziorem Tarnobrzeskim odbył się psi piknik.
Zorganizowało go Tarnobrzeskie Stowarzyszenie „Chrońmy Zwierzęta”, które zadbało o to by, każdy kto znalazł się w okolicy skierował tam swoje kroki. Już z oddali przyciągała muzyka, natomiast na najmłodszych czekały natomiast liczne konkursy z nagrodami. A wśród uczestników, pod opieką wolontariuszy prezentowali się bohaterzy imprezy - szczeniaki i małe koty ze schroniska w Machowie czekające na adopcję.
- To nie pierwszy piknik przygotowany przez nas - mówi prezes organizacji Izabella Płudowska. - Od kilku lat organizujemy tego typu wydarzenia, ale po raz pierwszy gościmy na terenie Piwnej Chatki, która dziś się przeobraziła w Psią. Uprzednio spotykaliśmy się z mieszkańcami Tarnobrzega na placu Bartosza Głowackiego. Wydaje mi się, że zmiana miejsca to trafiony pomysł. Ponadto właścicielki terenu mają niesamowite pomysły a i są bardzo otwarte na przeróżne, czasem lekko szalone inicjatywy. Głównym celem jest wyjście z naszymi podopiecznymi do ludzi. Chcemy podzielić się naszą praca, pokazać jak funkcjonuje schronisko, nie ukrywam też, że chcemy podzielić się z problemami z jakimi się borykamy a jest ich naprawdę wiele. Przede wszystkim jednak chcemy uświadomić ludziom, że pies to istota bardzo wrażliwa. I pomimo naszych starań, nigdy nie zastąpimy im domu oraz poczucia bezpieczeństwa, wynikającego z relacji z tym jedynym człowiekiem, do którego można się przywiązać i bezgranicznie mu ufać. Chcemy pokazać ludziom, że adopcja psiaka ze schroniska, jak my to mówimy „nie boli”. Nawet psy, które dłuższy czas spędziły za kratami, adoptowane potrafią bezgranicznie obdarzyć miłością i zaufaniem nowego właściciela. Ale musi to być przemyślana decyzja. Mówię to z pełnym przekonaniem i właśnie teraz, kiedy nastał sezon wakacyjny i - ze smutkiem dodaje prezes - stan liczebny schroniska bardzo wzrósł w ostatnich dwóch tygodniach. Przykład sprzed dwóch dni. Młoda podhalanka schwytana na Wisłostradzie. Biegała wystraszona od samochodu do samochodu szukając tego, z którego najprawdopodobniej została wyrzucona Zadziałaliśmy bardzo szybko. Jest już u nas ale widzimy jak bardzo tęskni za właścicielami. Jest bardzo przyjazna, ale zalękniona i smutna. Chcemy też poprzez takie akcje, delikatnie mówiąc, przypomnieć ludziom o odpowiedzialności jaką przyjęli na siebie oswajając zwierzęta - dodaje I. Płudowska.