W Tarnobrzegu-Mokrzyszowie została odsłonięta tablica upamiętniająca dr Olgę Blankę Lilien.
Uroczystość odbyła się przy zabytkowym pałacyku na osiedlu Mokrzyszów, na murze którego umieszczono tablicę. Tutaj bowiem w czasie II wojny światowej ukrywająca się dr Lilien pracowała jako pomoc kuchenna.
- Dla nas, mieszkańców Mokrzyszowa to ważne wydarzenie, pamięć bowiem o dr. Oldze Lilien jest tu nadal bardzo żywa. Dlatego Stowarzyszenie Mokrzyszów, które reprezentuję, wyszło z inicjatywą upamiętnienia tej niezwykłej osoby i wspaniałej lekarki tablicą pamiątkową oraz nadaniem jej imienia parkowi rodzinnemu, znajdującemu się na naszym osiedlu - mówiła Agnieszka Walska, prezes Stowarzyszenia Mokrzyszów. - W tym celu napisaliśmy projekt, który zyskał aprobatę, i udało się go zrealizować. Pragnę podziękować Podkarpackiemu Centrum Edukacji Nauczycieli za przychylność, dzięki któremu tablica mogła zawisnąć na pałacu, będącym jego siedzibą.
Na ważny wydźwięk dzisiejszego wydarzenia zwróciła uwagę również dr hab. Anna Szylar, dyrektor tarnobrzeskiego oddziału PCEN.
Modlitwę w intencji „wielkiej małej pani doktor” poprowadził ks. Wojciech Adamczyk, proboszcz parafii pw. Chrystusa Dobrego Pasterza, który podkreślił ewangeliczną postawę dr Lilien.
Tablicę odsłoniła m.in. Genowefa Szczur, której rodzina związała się bardzo blisko z dr Olgą Lilien.
- Była dla ludzi w każdej chwili. Potrafiła iść 12 kilometrów pieszo do chorego dziecka lub przyjąć w poradni jednego dnia ponad 30 dzieci. Pomagała każdemu, nikomu nie odmówiła. Z moją rodziną była bardzo związana. Przychodziła na śniadania, obiady, kolacje. Zgodziła się być matką chrzestna mojej córki. Ona była po prostu nasza - mówiła Genowefa Szczur.
Dr Olga Blanka Lilien pojawiła się w Mokrzyszowie w 1942 roku, przyjeżdżając tu z rodzinnego Lwowa. Z uwagi na żydowskie pochodzenie zmuszona była ukrywać się. Marian Połowicz, dyrektor szkoły rolniczej w Mokrzyszowie, zatrudnił ją jako pomoc kuchenną oraz pracownika gospodarczego,za co w ubiegłym roku pośmiertnie został uhonorowany Medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. - Trafiła tutaj za sprawą Barbary Szymańskiej. Mieszkańcy wioski chronili ją, nikt jej nie zdradził, a w sytuacjach skrajnego zagrożenia, gdy znalazła się niemal w obliczu śmierci, stanęli w obronie lekarki, ratując jej trzykrotnie życie - podkreślał Andrzej Biernat, mieszkaniec osiedla Mokrzyszów, radny tarnobrzeski.
Po wojnie lekarka, mimo możliwości wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, zdecydowała się pozostać w Tarnobrzegu, by swoją wiedzą, doświadczeniem spłacić dług wdzięczności, lecząc mieszkańców miasta i okolicznych miejscowości.