Biskup Krzysztof Nitkiewicz podczas Mszy Krzyżma w bazylice konkatedralnej w Stalowej Woli poświęcił oleje święte. Zgromadzeni księża odnowili swoje kapłańskie przyrzeczenia.
Przedpołudniowa wielkoczwartkowa liturgia Mszy Krzyżma jest wyrazem jedności duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego, które posługuje w Kościele sandomierskim. Wraz z biskupem ordynariuszem Krzysztofem Nitkiewiczem i biskupem seniorem Edwardem Frankowskim księża dziękowali Bogu za dar powołania i kapłaństwa, prosząc równocześnie o wierność złożonym przyrzeczeniom.
W tym roku Msza Krzyżma sprawowana była w bazylice konkatedralnej w Stalowej Woli. W wielkoczwartkowy poranek na liturgii zgromadzili się ministranci, lektorzy i scholanki, którzy przybyli wraz ze swoimi duszpasterzami w ramach Diecezjalnej Pielgrzymki Liturgicznej Służby Ołtarza. Na początku liturgii życzenia biskupom złożył w imieniu prezbiterium ks. Rafał Kułaga, rektor seminarium i wikariusz biskupi ds. duchowieństwa.
Biskup Nitkiewicz powiedział w homilii, że Msza Krzyżma ma dla duchownych szczególną wymowę, gdyż podczas niej przypominają sobie obietnice złożone Bogu i Kościołowi, odnawiając je uroczyście na potwierdzenie przymierza zawartego z Jezusem Chrystusem - Kapłanem wiecznego i nowego przymierza oraz Głową Kościoła.
- On je przypieczętował swoją krwią, a my? Mamy przecież wypełniać Jego polecenie: "To czyńcie na moją pamiątkę", które powtarzamy w liturgii eucharystycznej, starając się myśleć, mówić oraz czynić wszystko na sposób Chrystusa, na Jego pamiątkę. Być dla ludu Bożego obrazem i obecnością naszego Zbawiciela. Istnieje bowiem ścisła relacja pomiędzy poziomem życia duchowego nas, kapłanów, powiem wprost: pomiędzy naszą wiarą i wiarą ludzi, którzy zostali nam powierzeni. Moje zaniedbania i grzechy są powodem zgorszenia świeckich, prowadząc do osłabienia ich wiary. Zdarza się jednak, że właśnie świeccy ratują duchownego w trudnościach. Czynią to z miłości do pasterza, który się pogubił, a także w poczuciu odpowiedzialności za Kościół. Jakże wiele możemy, drodzy bracia kapłani, nauczyć się od naszych wiernych. Jak często zawstydzają nas swoją pobożnością, gorliwością, ofiarnością - powiedział biskup.
Ordynariusz sandomierski podkreślił jednak, że zdecydowana większość kapłanów diecezji, a także posługujących w niej zakonników wypełnia wiernie swoją pasterską misję. Dziękując za to, skierował słowa szczególnej wdzięczności za solidarność w trudnych momentach biskupiej posługi. - Przez wasze "sentire cum Ecclesia", gdyż w gruncie rzeczy chodzi o cały Kościół, jesteście dla mnie bezcennym darem i ja również pragnę stawać się w jeszcze większym stopniu darem dla każdego. Bycie razem, tym bardziej jeśli łączą nas Chrystusowe kapłaństwo, święcenia i inkardynacja, nie może ograniczać się do okazjonalnych spotkań, do obchodzenia imienin czy uczestnictwa w pogrzebach, chociaż i to ma swoje znaczenie. Mamy czuć się odpowiedzialni jeden za drugiego, modlić się za siebie, dzielić się tym, co posiadamy, czuwać nad sobą, dodawać sobie odwagi, jeśli trzeba upominać i - oczywiście - współpracować, każdy zgodnie z własnym charyzmatem, ale także być posłusznymi swoim przełożonym. W ten sposób będziemy pasterzami dla siebie nawzajem. Świadectwa naszej braterskiej, kapłańskiej miłości potrzebują dzieci, młodzież, rodziny, starsi i chorzy, myślę, że również osoby obojętne religijnie lub niewierzące. O, gdyby mówiono o nas podobnie jak w czasach Tertuliana, u zarania chrześcijaństwa: "Zobaczcie, jak oni się miłują!" - podkreślił bp Nitkiewicz.