Sto lat to za mało

Pani Władysława Zięba, jedna z najstarszych mieszkanek naszej diecezji. Dziś kończy 105 lat. Życzenia jubilatce przesłał bp Krzysztof Nitkiewicz.

Pani Władysława Zięba urodziła się jako najstarsza z sześciorga rodzeństwa. Mimo ciężkich chwil w życiu i swojego wieku jest pełna energii i entuzjazmu. Obecnie mieszka na terenie parafii św. Stanisława w Ostrowcu Świętokrzyskim-Denkowie. Podkreśla, że gdyby nie ból nogi, której omal nie straciła w młodości, to wcale nie ma co narzekać na zdrowie.

– Lekarz ostatnio powiedział mi, że mam mało krwi w żyłach, ale tym nie ma co się przejmować. Jeszcze mam siłę napalić w piecu, ugotować i latem plewić w ogródku. Przy zdrowiu trzyma mnie praca, którą całe życie szanowałam – podkreśla jubilatka.

Wraz z mężem, który nie żyje od blisko 40 lat, wychowała troje dzieci. Z najbliższych żyje jeszcze jej najmłodsza siostra, która ma ponad 80 lat.

Jubilatce gratulacje i życzenia z okazji 105. urodzin przesłał bp Krzysztof Nitkiewicz udzielając pasterskiego błogosławieństwa na dalsze lata życia.

Obchody jubileuszu urodzin pani Władysławy odbędą się w najbliższą niedzielę, podczas Mszy św. w kościele parafialnym w Denkowie.

Podczas rozmowy pani Władysława chętnie wspominała czasy swojej młodości, które nie były łatwe, ale jak podkreśla, uczyły radzenia sobie z największą biedą i problemami.

– Rodzicom zawdzięczam wiele, mama nauczyła mnie pacierza, Ojcze nasz i Zdrowaś Mario. W dzieciństwie mama wiele opowiadała nam o Panu Bogu, do dziś to pamiętam. Tato, też był bardzo dobry, nawet może lepszy od mamy – opowiada pani Władysława.

– Jak byłam w szkole, w klasie VI pojechaliśmy na wycieczkę do Sandomierza. Mam nawet zdjęcie z tej wycieczki. Ja jestem ta z warkoczykami – opowiada pani Władysława wskazując na stara fotografię. – Na tej wycieczce skręciłam nogę. Lekarze na początku się nie poznali, a mnie ona coraz bardziej bolała. Jeden z lekarzy, Żyd z pochodzenia, chciał mi ją usunąć. Ale ja powiedziałam do tatusia, że wolę umrzeć niż żeby mi nogę odjęli. Uratował mnie drugi doktor. On wysłał mnie do szpitala do Warszawy. Tam mi tę nogę wykurowali, ale lekarz powiedział, że na starość będzie bolec. I tak jest. Często w nocy nie mogę spać, bo mnie ta noga boli, dlatego muszę ją bardziej ogrzewać – opowiada pani Władysława.

 

Sto lat to za mało   Archiwalne zdjęcie z wycieczki do Sandomierza. ks. Tomasz Lis /Foto Gość

W wieku dwudziestu lat wyszła za mąż za Mieczysława Ziębę. – My byliśmy kuzynami. Trochę się bałam, bo mówili, że gdy się tak w rodzinie wychodzi za mąż, to się potem może nie poszczęścić. Pamiętam, że proboszcz pisał o dyspensę i wtedy mogliśmy się pobrać. Miałam dobrego męża, ale trzeba było nim trochę pokierować. Podczas wojny wywieźli go na roboty do Niemiec. Sama musiałem wychowywać troje dzieci. Ciężko było, ale dałam radę – wspomina pani Władysława. Jak opowiada zajmowała się wypiekiem obwarzanków. – Nie była to lekka praca. Najpierw trzeba było ich dużo upiec, a potem jeździć po odpustach na handel. W domu też szyłam, bo trzeba było dzieciom dać jeść. Zawsze szanowałam pracę – podkreśla.

Po wojnie jej mąż chciał, by wyjechali do USA. Taką możliwość dawało to, że przez 5 lat pracował, jako robotnik przymusowy w Niemczech. – Ja się na ten wyjazd nie zgodziłam. Mówiłam mu, że jesteśmy Polakami, to musimy tu żyć i tu mieszkać – dodaje z dużym przekonaniem pani Władysława.  

– On z tych Niemiec wrócił z walizką żelastwa. Miał w niej narzędzia, bo nauczył się tam ślusarstwa. Dobrym był rzemieślnikiem, umiał nawet sam zrobić nożyczki do strzyżenia. Wtedy po wojnie już było nam łatwiej – opowiada jubilatka.

Pytana o receptę na długie życie podkreśla z przekonaniem: – Nie trzeba wódki pić, pracę szanować, modlić się i iść za tym, co dobre. Dziś za dużo łajdactwa jest na świecie i tego zła wszędzie tyle. Ja wolę różaniec odmówić, niż patrzeć, co w telewizja gadają – podkreśla jubilatka.

Sto lat to za mało   Władysława Zięba, ma 105 lat. ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Na pytanie o dietę w tym wieku opowiada, że na śniadanie je jajko na miękko oraz mleko. – Nie jadam mięsa prawie wcale. Lubię rosół, ale nie na wołowinie. Sama sobie gotuję, wiec robię to, co mi smakuje: zupy i lekkie jedzenie – opowiada pani Władysława Zięba.

Jubilatkę co pierwszy piątek odwiedza z posługa sakramentalną i Komunią świętą miejscowy proboszcz ks. Adam Gucwa, ze Zgromadzenia Księży Sercanów. – Pani Władysława mimo wspaniałego wieku często jest osobiście obecna w świątyni na Mszy św. Do kościoła podwożą ją najczęściej sąsiedzi. Pamięta o rocznicy śmierci swoich bliskich. Mam w pamięci szczególną Mszę św., którą zamówiła za osoby, którym dużo w życiu zawdzięcza. W najbliższą niedzielę podczas Mszy św. wraz z całą wspólnotą parafialną będziemy świętować wspaniały jubileusz jej 105. urodzin – mówił ks. Adam Gucwa SCJ.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..