Dzisiaj po godz. 10 rękopis "Pana Tadeusza" po bez mała czterodniowym pobycie w zamku Tarnowskich w Tarnobrzegu-Dzikowie powrócił do wrocławskiego Ossolineum.
W ciągu trzech dni prezentacji manuskryptu Adama Mickiewicza obejrzało go kilka tysięcy osób. Wśród zwiedzających był ks. Jan Zając, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Tarnobrzegu. - Nie wyobrażałem sobie, by nie przyjść do Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega i nie zobaczyć relikwii naszej literatury. Jest to ogromne przeżycie, zwłaszcza gdy ma się świadomość, że 80 lat temu rękopis „Pana Tadeusza” znajdował się w tym zamku, z pieczołowitością przechowywany przez jego właścicieli - rodzinę Tarnowskich. Urzekło mnie drobniutkie pismo poety i ten mały zeszyt, który dzięki zawartym w nim wersom, zaczynającym się od wiekopomnych słów: „Litwo! Ojczyzno moja!”, jakże jest ogromny swym znaczeniem dla polskiej literatury i historii - mówił ks. Jan Zając.
Przez cały czas pobytu rękopisu w zamku Tarnowskich czuwała nad nim jego kustosz Małgorzata Orzeł, kierownik Działu Historii i Interpretacji „Pana Tadeusza” Muzeum Pana Tadeusza Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu.
- „Pan Tadeusz” wciąż mnie czymś zaskakuje. Chociaż, jak twierdzą badacze, żadne nowe karty rękopiśmienne nie powinny się pojawić. Niemniej przed dwoma laty odnalazła się karta nie należąca do zrębu „rękopisu dzikowskiego”, którą Mickiewicz napisał dla Ambrożego Grabowskiego, krakowskiego historyka, księgarza, antykwariusza. Zaginioną odnalazły w archiwum lwowskim, w zespole dokumentów Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza we Lwowie, Teresa Rączka-Jeziorska i Maria Prussak z Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Była to ogromna ciekawostka - opowiada Małgorzata Orzeł.
Bożena Staszczak, kustosz muzeum, i ks. Jan Zając, proboszcz parafii na os. Dzików. Marta Woynarowska /Foto GośćKarta, o której mówi kustosz wrocławskiego muzeum, zawiera 40 pierwszych wersów inwokacji z podpisem Adama Mickiewicza.
- Zapis powstał na papierze używanym przez poetę i pochodzi prawdopodobnie z lat 40. XIX stulecia. Mickiewicz sparafrazował w nim samego siebie. O swoim odkryciu obie badaczki napisały w publikacji „Nieznany autograf Adama Mickiewicza. Dwie strony inwokacji Pana Tadeusza”, której promocja odbyła się w ubiegłym roku. W kontekście tej historii przypomina mi się informacja prof. Bogdana Zakrzewskiego, wybitnego badacza literatury, wykładowcy na Uniwersytecie Wrocławskim, jaką opublikował w prasie pod koniec swego życia. Poinformował w niej, że posiada fragmenty epopei. Szybko tę informację zdementowano, kładąc rewelacje pana profesora na karb jego wieku i problemów z pamięcią. Dzisiaj po latach i po historii z kartą Ambrożego Grabowskiego wydaje mi się, że być może prof. Zakrzewski miał rację i rzeczywiście posiadał przepisane przez poetę parafrazy własnego poematu, ofiarowane różnym osobom. Sprawę będzie można rozstrzygnąć po przebadaniu spuścizny i archiwum pana profesora - dodała Małgorzata Orzeł. - Nigdy nie można powiedzieć, że wszystko skończone i dalszego ciągu nie będzie.
Wśród zwiedzających, zwłaszcza ostatniego dnia prezentacji, były bardzo liczne grupy tarnobrzeskich uczniów. Małgorzata Orzeł w kontekście tych wizyt podkreśliła wielkie znaczenie dzieła Mickiewicza w nauce języka polskiego, w budowaniu poprawnego i pięknego wysławiania, mimo iż stylistyka poety, zwłaszcza w warstwie składniowej odbiega od współczesnej, zawiera również nieużywane już sformułowania, niemniej jest doskonałą szkołą polszczyzny.
Na jak długo Dzików pożegnał rękopis „Pana Tadeusza”, nie wiadomo. Na jego chociaż tylko kilkudniowy powrót czekał 80 lat. Poprzednia prezentacja, z inicjatywy Adama Wójcika, ówczesnego dyrektora Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, odbyła się na przełomie maja i czerwca 1998 roku w Spichlerzu, gdzie mieściło się wówczas muzeum. W lutym tego samego roku manuskrypt powrócił z Wilna, gdzie był główną atrakcją wystawy „Litwo, Ojczyzno moja… Adam Mickiewicz i jego poemat Pan Tadeusz” w Muzeum Narodowym - Pałacu Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie.