W ostatnim tygodniu w Zwierzyńcu pod piłami padły kolejne drzewa.
Przyrodnicy, mieszkańcy miasta oraz władze Tarnobrzega, w obrębie którego las jest położony, podjęli walkę o ratowanie starodrzewu. Niestety obecnie toczy się batalia o ocalenie już tylko pojedynczych, nawet ponad 150-letnich drzew, w lesie bowiem - jak najlepiej pokazują zdjęcia wykonane z drona - jest coraz więcej pustych połaci, ogołoconych przez przeprowadzanie wielkopowierzchniowych zrębów.
- Jest bardzo realna szansa na ocalenie około 170 starych drzew, bo o ratowaniu całego kompleksu trudno mówić. Uważaliśmy i uważamy, że Zwierzyniec absolutnie nie powinien być traktowany jako las gospodarczy, gdyż leżąc w obrębie Tarnobrzega, tuż obok jego centrum, pełni ważne role zarówno jako zielone płuca oraz miejsce do wypoczynku i rekreacji tarnobrzeżan. Ma zatem istotne funkcje społeczne. Poza tym jest to niewielki obszar, bardziej przypominający nieco większy park, a nie kompleks leśny. Niestety Nadleśnictwo Nowa Dęba, mimo naszych próśb kierowanych począwszy od 2016 roku, nie podjęło żadnych działań wstrzymujących wycinkę. Postanowiliśmy zatem ratować ponadstuletnie dęby, olchy, wiązy, lipy - poprzez ustanowienie ich pomnikami przyrody. Wszystkie spełniają kryteria wielkości obwodu, ale również historyczno-kulturowe - mówi Janusz Wepsięć, przedstawiciel Podkarpackiego Towarzystwa Przyrodników Wolne Rzeki. - Niestety nie można już mówić o wydzieleniu starodrzewu, a jedynie o pojedynczych sztukach. Co budzi trwogę, to fakt, iż są one przeznaczone do wycinki, o czym świadczą oznakowania poczynione przez nadleśnictwo.
Takich ogołoconych z drzew połaci jest więcej. Marta Woynarowska /Foto GośćOprócz wspomnianych starych drzew, oznaczenia widnieją na wielu innych, rosnących często w kępach. W minionym tygodniu pod piłami padły m.in. dorodne sosny rosnące nieopodal leśniczówki. Jeszcze w ubiegłą niedzielę zostały uwiecznione na zdjęciach, dzisiaj już leżą pocięte i poukładane w stosach.
Przyrodnicy, gorąco popierani przez tarnobrzeżan, którzy chętnie korzystają z wypoczynku w Zwierzyńcu (o czym można było się przekonać dzisiaj po dziesiątkach spacerowiczów, rowerzystów, grupach organizujących ogniska), zwłaszcza ci mieszkający na osiedlach Serbinów, Piastów, sąsiadujących z lasem, przystąpili do wyścigu z czasem, by zdążyć ze swoimi planami przed wejściem pilarzy. Przeprowadzili dokładną inwentaryzację, oznaczyli wszystkie drzewa tabliczkami z kolejnymi numerami i wystosowali odpowiedni wniosek do tarnobrzeskiego magistratu, by Rada Miasta stosowną uchwałą uznała je za pomniki przyrody. - Na szczęście taka decyzja należy do kompetencji rady, więc nie musimy występować do żadnych wyższych instancji, a wierzę, że radnym, tak jak nam przyrodnikom i mieszkańcom zależy na ocaleniu Zwierzyńca - mówi J. Wepsięć.
Ponieważ Lasy Państwowe nie opiniują tego typu wniosków, zatem nie będą mogły zablokować przedłożenia Radzie Miasta stosownej uchwały.
Procedura przewiduje, by propozycję przyrodników oceniła specjalna komisja terenowa, po czym Urząd Miasta zobowiązany jest do przygotowania stosownej uchwały, którą musi wysłać do zaopiniowania przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie, po czym przedkłada ją Radzie Miasta do przegłosowania.
- Przygotowaliśmy pełną dokumentację, więc mamy nadzieję, że jeśli wszystko zostanie sprawnie przeprowadzone, to już niebawem na owych 170 drzewach pojawią się zielone tabliczki z napisem „pomnik przyrody” - wyjaśnia Janusz Wepsięć.
Batalia o ratowanie Zwierzyńca rozpoczęła się jeszcze w 2016 roku, a podjęła ją Liga Ochrony Przyrody po licznych interwencjach społeczności Tarnobrzega, zbulwersowanej radykalnymi cięciami w lesie prowadzonymi przez nadleśnictwo.