Tylko wczoraj w powiecie tarnobrzeskim spłonęło aż 51 hektarów łąk i nieużytków rolnych, od początku roku zaś 134.
Od rana do wieczora strażacy z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu oraz z Ochotniczych Straży Pożarnych walczyli z pożarami traw. W akcje zaangażowanych było 47 zastępów i aż 227 strażaków.
- Do bardzo niebezpiecznego zdarzenia doszło po godzinie 20 w Chmielowie przy drodze wojewódzkiej nr 9, gdzie nastąpiło olbrzymie zadymienie. Z powodu ograniczenia widoczności niemal do zera, konieczna była interwencja policji, która kierowała ruchem i czuwała nad bezpieczeństwem podróżujących - informuje mł. bryg. Jacek Widuch, rzecznik prasowy KM PSP w Tarnobrzegu.
Od 1 stycznia do wczoraj w Tarnobrzegu i powiecie tarnobrzeskim doszło do 101 zdarzeń związanych z gaszeniem pożarów. - Największą ich liczbę zanotowaliśmy w ostatnich dniach, a szczególne nasilenie nastąpiło wczoraj, gdyż było ich aż 19 - informuje J. Widuch. - Tylko w Tarnobrzegu przy ul. Podwale spłonęło 15 hektarów. Za każdym z tych wydarzeń stał konkretny człowiek, są to bowiem podpalenia celowe.
W ubiegłym roku wydawało się, że coś drgnęło, nastąpił bowiem znaczący spadek pożarów łąk i nieużytków z 400 w 2017 roku do 298. Niestety obecne statystyki uprawniają do obaw, że w tym roku znowu będzie wzrost tego typu zdarzeń. W niechlubnej statystyce pod względem liczby pożarów traw prym wiodą tarnobrzeskie osiedla Wielowieś i Mokrzyszów, na kolejnych są miejscowości - Chmielów, Trześń i Jadachy.
Pożary łąk niszcząc ekosystem powodują również znaczne straty materialne, kiedy przenoszą się na obszar lasów lub zabudowań. Na osiedlu Dzików ogień podszedł tak blisko posesji, że spłonęło częściowo ogrodzenie. Mł. bryg. Jacek Widuch podkreśla, iż pożary łąk są jednymi z trudniejszych do gaszenia, gdyż przemieszczanie ognia jest często nieprzewidywalne. Przy suchej i wietrznej pogodzie, jak to ma miejsce obecnie, pożar rozprzestrzenia się w niezwykle szybkim tempie. - Potrafi przekształcić się w gwałtowny żywioł, w którym obok zwierząt, w płomieniach giną także ludzie. Niemal każdego roku notujemy ofiary śmiertelne, głównie są to sami podpalacze, ale niestety zdarzyło się, że śmierć dosięgła także strażaków - rzecznik tarnobrzeskiej straży pożarnej.
Wyjazdy do pożarów traw angażują ogromne siły i środki, które przy zbiegu okoliczności mogą doprowadzić do tragedii, uniemożliwiając szybką interwencję w przypadku wystąpienia innego zagrożenia dla ludzkiego życia.
- Wypalanie suchych traw i pozostałości roślinnych jest bardzo niebezpieczne, ale też niedozwolone. Określa to m.in. ustawa o ochronie przyrody i ustawa o lasach, w których zawarto zapisy dotyczące zakazu wypalania wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinnych. Za tego typu przewinienia grożą surowe sankcje karne określone w kodeksie wykroczeń oraz kodeksie karnym. Osoba dopuszczająca się tego czynu podlega karze aresztu, nagany lub grzywny, której wysokość może wynosić do 5000 zł, a nawet karze pozbawienia wolności od 1 roku do 10 lat - zaznacza J. Widuch.
Strażacy od lat prowadzą akcje informacyjne o skutkach pożarów łąk i nieużytków, współpracując m.in. z parafiami, prosząc o odczytywanie po niedzielnych Mszach św. komunikatów uświadamiających zagrożenia w odniesieniu do środowiska oraz podające sankcje prawne, jakie czekają podpalaczy.
Niestety wciąż wśród części społeczeństwa pokutuje mylne przekonanie, że wypalanie łąki na wiosnę użyźnia glebę i powoduje szybszy oraz bujniejszy jej wzrost trawy. Tymczasem jest zupełnie na odwrót, dochodzi do ogromnej degradacji środowiska.