Tyle od nowego roku będą płacić mieszkańcy Tarnobrzega za odbiór śmieci.
Podczas dzisiejszej nadzwyczajnej sesji rady miasta radni przyjęli uchwałę ustalającą nowe stawki za odbiór odpadów komunalnych, przedłożoną przez prezydenta Tarnobrzega Dariusza Bożka. Kwotę 18,20 zł, jako najniższą, zaproponował w przetargu rozstrzygniętym 6 listopada stalowowolski Miejski Zakład Komunalny. Nikt z radnych nie chciał zabrać głosu podczas dyskusji. Wystąpił jedynie prezydent Tarnobrzega, który w skrócie przybliżył informacje, podane podczas poniedziałkowej konferencji prasowej na temat ciągnącego się od ponad roku problemu ze śmieciami.
- Wiem, że dzisiejsza decyzja jest bardzo trudna, tak dla mnie, jak i dla radnych. Najtrudniejsza jest jednak dla przeciętnego mieszkańca Tarnobrzega, który będzie musiał płacić bardzo wysoką stawkę. Przez najbliższe dwa lata musimy się zastanowić, co zrobić, by w przyszłość zahamować ów lawinowy wzrost kosztów związanych z odbiorem śmieci. Unieważnienia przetargów następowały, albowiem kwoty zabezpieczone na realizację zdania związanego z odbiorem odpadów były niewystarczające - mówił prezydent miasta.
Zaznaczył jednocześnie, iż unieważnienie obecnego przetargu groziłoby dwiema konsekwencjami - wprowadzeniem do miasta zarządu komisarycznego oraz jeszcze wyższymi stawkami, zaproponowanymi przez firmy startujące w kolejnym przetargu lub w ramach umowy z wolnej ręki.
- Ceny za śmieci szybują w całej Polsce. My mamy to nieszczęście, że znaleźliśmy się na początku owego wianuszka i jako jedni z pierwszych musimy zmierzyć się z wysokimi kosztami. Dlatego proszę radę o głosowanie za przyjęciem uchwały, chociaż wiem, że również w państwa przypadku, tak, jak i moim, jest to bardzo trudna decyzja. Uważam, że w tej chwili jest to jedyne rozwiązanie, z którego nie mogę się wycofać, a państwa proszę o wsparcie - zwrócił się do radnych Dariusz Bożek.
W głosowaniu nad uchwałą ustalającą nowe stawki za śmieci dwoje radnych wstrzymało się od głosu, jeden zaś był przeciwny. Wśród wstrzymujących się był Marian Cąpała, który swoją decyzję uzasadnił nieuczestniczeniem w pracach nad konstruowaniem oferty przetargu i w pozostałych działaniach związanych z rozwiązaniem problemu śmieciowego. - Rozumiem pana prezydenta, nie jestem przeciwny uchwale, ale ponieważ nie uczestniczyłem we wcześniejszych pracach, nie byłem też radnym i nie prześledziłem wszystkich informacji związanych z tematem, dlatego podjąłem taką a nie inną decyzję - wyjaśniał Marian Cąpała.
Podobnymi przesłankami kierowała się debiutująca również jako radna Monika Łagowska-Cebula.
Obecny na sesji rady miasta Piotr Pawlik, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, wyjaśniał z czego wynika tak duży wzrost cen odbioru śmieci.
- W roku 2018 drastycznie wzrosły koszty funkcjonowania Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych. Wynikają z podwyżki cen energii, kosztów osobowych ponoszonych przez pracodawców, ale najbardziej decydującym czynnikiem okazały się opłaty środowiskowe - wyjaśniał Piotr Pawlik. - Za tonę składowania odpadów firma posiadająca instalację pobierała 25 zł, obecnie zaś 180 zł. Zsumowane wszystkie te składniki dają w efekcie tak drastyczne podwyżki. Ponadto na wzrost cen wpłynęły również zmiany przepisów wprowadzonych przez rząd odnośnie do odbioru frakcji biodegradacyjnych, których utylizacja jest bardzo droga.