Krakowskie szopki z Tarnobrzegu znowu dostrzeżone.
Z miłości do Krakowa, z szacunku dla tradycji oraz z prawdziwie pedagogicznego zacięcia Kazimierza Wiszniowskiego zrodził się, można już użyć tego określenia, zwyczaj wykonywania krakowskich szopek przez dzieci i młodzież z Tarnobrzega i Łoniowa. Wydawałoby się, że - wprawdzie znana z autopsji lub przekazów medialnych - jednak tak bardzo krakowsko-lokalna tradycja raczej nie zakorzeni się w naszym mieście. Tymczasem nie tylko wrosła w nie na dobre, ale wręcz z roku na rok coraz bardziej rozkwita, o czym najwymowniej świadczą nagrody i wyróżnienia przyznawane przez jury Konkursu Szopek Krakowskich pracom naszych przedstawicieli. Nie inaczej było również w tym roku, a sukces Wiktorii Marszałek tak ona, jak i ucząca ją Marta Truniarz z tarnobrzeskiego Liceum Ogólnokształcącego uznały za wspólne osiągnięcie jej i śp. Kazimierza Wiszniowskiego. Bez niego, bez jego pomysłu, zachęty, kilkunastoletnich już starań wokół organizacji wyjazdu dzieci i młodzieży do Krakowa nie byłoby pierwszego miejsca dla szopki Wiktorii, nie byłoby innych pierwszych, drugich i trzecich miejsc oraz licznych wyróżnień dla Łoniowa i Tarnobrzega w minionych latach.
Dla dzieci i młodzieży angażującej się w prace przy szopkach okazuje się, że nie tyle nagrody są najważniejsze, co sam fakt robienia stajenki i możliwości wyjazdu do Krakowa, gdzie - błądząc wśród straganów bożonarodzeniowego kiermaszu oraz tłumu turystów - udziela się im magia tego miejsca i atmosfera oczekiwania na święta.
Wśród uczestników konkursu naturalnie zdecydowaną większość stanowią mieszkańcy Krakowa i okolic, ale coraz częściej zdarza się, że ze swoimi krakowskimi szopkami przyjeżdżają osoby, grupy z odleglejszych stron, m.in. z Lublina, a nawet Węgier czy Stanów Zjednoczonych. Kiedy kilkanaście lat temu po raz pierwszy pojawili się przedstawiciele Tarnobrzega, wywołali niemałe zdziwienie i zaskoczenie wśród organizatorów. Po ponad dekadzie rokrocznej obecności u stóp „Adasia” młodzi tarnobrzeżanie stali się częścią konkursu szopek. Dzięki nim na cały kraj, a nawet świat, za pośrednictwem najważniejszych ogólnopolskich stacji telewizyjnych i rozgłośni radiowych, idzie informacja o Tarnobrzegu. Co ważne - pozytywna, o co było trudno w ostatnim czasie. W ten sposób dzieci i młodzież stają się doskonałymi ambasadorami miasta, dla którego udział młodych tarnobrzeżan w krakowskim konkursie jest swoistą promocją i reklamą. Czasami, jak w tym roku, nawet mocno podkreślaną przez innych uczestników, którzy ze sceny publicznie chwalili piękno tarnobrzeskich szopek, ale jeszcze mocniej podkreślali... niezaprzeczalną urodę i czar naszych dziewcząt.
Wszystko wskazuje na to, że akcja zainicjowana przez pana Kazia nie zakończy się wraz z jego odejściem i znajdzie kontynuatorów jego pomysłu, który - jak wszystko, co robił - okazał się strzałem w dziesiątkę.