- Lubię robić szopki, bo jest przy nich dużo pracy. I to mi się bardzo podoba - stwierdziła Wiktoria.
Również w tym roku nie zabrakło tarnobrzeskiego akcentu podczas konkursu szopek krakowskich. Tegoroczny, już 76. konkurs, był szczególny tak dla organizatorów, czyli Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, jak i uczestników z Tarnobrzega i Łoniowa.
Dla tych drugich wyjątkowy, po raz pierwszy bowiem zabrakło Kazimierza Wiszniowskiego, inicjatora i wieloletniego organizatora wyjazdów tarnobrzeskich dzieci do Krakowa.
- „Umówiliśmy się” z panem Kazimierzem, że gdy zabrzmi w samo południe hejnał mariacki to pomachamy mu, by zobaczył nas na krakowskim Rynku - mówiła z uśmiechem Marta Truniarz, nauczycielka historii w Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika, które w tym roku przyjechało nie z jedną, ale dwoma szopkami.
- Odczucie jego nieobecności dzisiaj tutaj z nami jest ogromne i bardzo wzruszające. Wszystko co zaproponował było niepowtarzalne, tak jak on. Kiedy przed kilkoma laty zaoferował nam udział w konkursie szopek krakowskich, bez wahania odpowiedzieliśmy „tak” - opowiada.
Zmarłego przed kilkoma tygodniami Kazimierza Wiszniowskiego z sentymentem wspominały także dzieci i młodzież, pamiętające go z poprzednich wyjazdów na konkurs, ale również z wizyt w szkołach.
Swoje szopki jak zwykle przywiozły grupy z Domów dla Dzieci w Łoniowie i tarnobrzeskich placówek - Domu Dziecka, Szkoły Specjalnej oraz wspomnianego LO.
- Ubiegłoroczny udział w konkursie tak mocno przypadł nam do serca, że postanowiłyśmy również w tym roku zbudować szopkę i przyjechać z nią do Krakowa. Świąteczna atmosfera panująca na Rynku, setki bajecznie kolorowych szopek i ogromny tłum turystów niemal z całego świata tworzą niepowtarzalny klimat, na długo zapadający w pamięć. Trzeba tu być, zobaczyć i poczuć to wszystko. Ten nieco bajkowy świat - mówiła Gabriela, uczennica z klasy IIh LO.
- Trudno nie ulec czarowi, kiedy widzi się np. szopki tak maleńkie, że mieszczą się na łyżeczce - dodała Wiktoria. - Zresztą sama praca przy szopce sprawia wiele satysfakcji, jest bowiem okazją do poruszenia swej wyobraźni, poszerzenia wiedzy. Musiałyśmy zaznajomić się z krakowskimi zabytkowymi budowlami, których elementy winny obowiązkowo znaleźć się w szopce.
Grupa dziesięciu dziewcząt z liceum pracowała nad szopkami bez mała przez miesiąc, wykonując je w szkole po lekcjach. - Bazowałyśmy na wzorze ubiegłorocznym, wzbogacając go w zdecydowanie większą liczbę detali, ozdobników. Koleżanka sama wykonała figurki Świętej Rodziny - powiedziała Wiktoria. - Początkowo planowałyśmy kupić gotowe, jednak uznałyśmy, że byłoby to pójściem na skróty. Dlatego postanowiłyśmy wykonać je własnoręcznie. Wprawdzie nie są idealne, ale najważniejsze, że nasze - dodała Gabriela.
Od kilku lat w pracach przy tworzeniu szopki przez Dom Dziecka w Tarnobrzegu bardzo aktywnie uczestniczy Wiktoria, dla której, jak zaznacza, jest to ogromna radość.
- Przy tegorocznej miałam sporo pracy, do mnie należało m.in. wyklejanie mozaiki oraz ścian szopki. To wymagało ode mnie cierpliwości oraz precyzji i dlatego tak bardzo mi się podobało - wyznała Wiktoria.
Po prezentacji szopek na stopniach pomnika Adama Mickiewicza, każda grupa miała swoje pięć minut na scenie, ustawionej obok wieży ratuszowej, gdzie szerokiej publiczności, w oczach kamer różnych stacji telewizyjnych, w tym także tarnobrzeskiej Telewizji Lokalnej, przedstawiała swoje dzieło, krótko opowiadając o pracy przy jego budowie.
Wszystkie szopki zgłoszone do konkursu trafiły do Celestatu, oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, gdzie jury je dokładnie obejrzy, oceni i swój werdykt ogłosi w najbliższą niedzielę.