Ponad trzydziestu hodowców zaprezentowało 45 ras gołębi na sandomierskiej wystawie.
Była to XXXI wystawa Sandomierskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Na hali sportowej szkoły w Mokoszynie miejscowi pasjonaci gołębi zaprezentowali najpiękniejsze okazy ze swoich hodowli.
- Na wystawie prezentujemy 45 ras gołębi i jedną rasę kur ozdobnych. Jest to jedna z najmniejszych kura świata, bandamka - poinformował Szymon Żyła, prezes Sandomierskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego.
W poszczególnych klatkach i wolierach można było oglądać najprzeróżniejsze gołębie piękności. Były pośród nich pawiki angielskie, garłacze, brodawczaki, olbrzymy rzymskie, loczki, perukarze, kariery, mewki chińskie, polskie i orientalne, kingi, czajki wiedeńskie i saksońskie, brodawczaki świętokrzyskie, gołoszyjki rumuńskie, różne gatunki garłaczy i turkotów.
- Już w piątek wystawcy przywozili swoje okazy, które oceniali sędziwie zwracając na cechy konkretnych gołębi według opracowanego wzorca rasy - mówił Szymon Żyła.
W kolejne dwa dni wystawę mogli oglądać hodowcy i miłośnicy gołębi oraz wszyscy zainteresowani. Przybywający na wystawę z zainteresowaniem przyglądali się różnorodnym i ciekawym pod względem wyglądu ptakom. Niektórzy po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć niektóre rasy. Szczególnie najmłodsi okazywali zainteresowanie często egzotycznie wyglądającym okazom.
- Nasz sandomierski związek jest bardzo prężny. Nasze gołębie z dużym powodzeniem konkurują na wystawach krajowych zdobywając tytuły championa czy mistrza w swojej rasie. Naszą regionalną wystawę organizujemy co roku, by wyłonić najpiękniejsze okazy, które będą nas reprezentowały na wystawach ogólnopolskich - dodaje prezes sandomierskiego związku.
Jak podkreśla hodowla gołębi nie jest łatwa. Trzeba dużej cierpliwości i umiejętności kojarzenia par, aby otrzymać potomstwo o dobrych cechach. - Czasem potrzeba kilku lat, aby wyselekcjonować championa w danej rasie. Niejednokrotnie kojarząc utytułowane pary hodowca nie otrzymuje dobrego efektu, a zdarza się i tak, że przypadkowo skojarzona para daje potomstwo o wspaniałych parametrach rasowych - opowiada Sławomir Żyła.
Pośród sandomierskich hodowców nie brakuje młodych hobbistów, co cieszy doświadczonych „gołębiarzy”. - Będzie miał kto kultywować naszą tradycję. Dodam, że w wielu związkach brak młodych hodowców, co nie daje dobrych perspektyw. U na młodzi garną się do hodowli, ale dużo zależy także od rodzinnych tradycji - podsumowuje sandomierski hodowca.
Podsumowaniem wystawy było wręczenie pucharów najlepszym hodowcom i dyplomów da wszystkich uczestników.