Nowy numer 23/2023 Archiwum

Niepodległościowy poranek

Doświadczona przez Wielką Wojnę Sandomierszczyzna nie zmarnowała szansy, jaką dawało zakończenie działań zbrojnych. Mieszkańcy przejęli władzę już w pierwszych dniach listopada 1918 roku.

Przekazanie władzy wojskowej przez Radę Regencyjną Józefowi Piłsudskiemu, które nastąpiło 11 listopada 1918 r., było ukoronowaniem wielu działań, które podejmowano, aby powstało niepodległe państwo polskie. W wielu miejscach, szczególnie na prowincji, już kilka dni wcześniej mieszkańcy rozbrajali żołnierzy zaborczych armii, przejmowali urzędy administracyjne oraz powoływali polskie władze. – Może dziwić, że w dokumentach historycznych nie znajdujemy opisów spektakularnych działań czy wydarzeń z naszego regionu związanych z dniem 11 listopada 1918 r. Działo się tak dlatego, że już od kilku dni była tutaj niepodległa Polska – podkreśla Marek Lis, historyk i regionalista.

Niełatwy czas wojny

Pan Marek hamuje jednak nasze wyobrażenia o wielkich i pełnych zaangażowania dążeniach niepodległościowych na naszych ziemiach. – Nie chciałbym w żaden sposób sugerować, że nie czekano na wolną ojczyznę, jednak musimy mieć świadomość, że ponad 120 lat zaborów zrobiło swoje. Badałem raporty legionowych oficerów werbunkowych, którzy działali w miastach powiatowych, w Sandomierzu i Opatowie. Pisali oni do swoich przełożonych, że w tym rejonie panowała spora obojętność na wezwania do polskich oddziałów. Miało to jednak swoje uzasadnienie. W pierwszych latach wojny zaborca rosyjski wziął do swojej armii dość znaczną liczbę polskiego rekruta. Ci żołnierze niejednokrotnie musieli stawać do walki bratobójczej z innymi Polakami walczącymi w armiach niemieckiej czy austro-węgierskiej. Polska ludność, widząc legionistów idących bić Rosjan, miała świadomość, że będą walczyć z ich synami. Z drugiej strony, po wejściu wojsk austro-węgierskich w 1914 r. polska ludność bała się poprzeć w pełni legionistów walczących jeszcze wtedy w szeregach tej armii, gdyż obawiała się restrykcji na wypadek, gdyby wrócili Rosjanie – wyjaśnia Marek Lis. Wraz z rozpoczęciem operacji warszawsko-dęblińskiej w 1914 r. Legiony były już obecne na froncie, ale stanowiły swego rodzaju linię zabezpieczenia wojsk austriackich. – W pierwszych dniach października oddziały legionowe przemierzały najbliższe okolice. Marsz odbywał się na linii: Sulisławie, Byszów, Klimontów, Lipnik i Pielaszów – dodaje M. Lis. Obok oddziałów piechoty w naszym rejonie działali także z dużym powodzeniem ułani Władysława Beliny-Prażmowskiego. Stoczyli zwycięską potyczkę ze szwadronem kawalerii rosyjskiej w Ruszczy oraz walczyli w Koprzywnicy. Warto dodać, że z podsandomierskich Rożek pochodziła żona Beliny. 6 października przed rodzinnym dworkiem, gdzie na ganku stał Bielina z żoną i synkiem, ułani urządzili małą defiladę. – Nastroje wśród żołnierzy były na ogół optymistyczne, choć ciągłe marsze nużyły, szczególnie młodych rekrutów. Dostrzegano wyraźnie, że w Królestwie nie przywitano ich tak, jak na to liczyli. Zdarzały się również przypadki niechęci – podkreśla pan Marek Lis.

Kroki ku wolności

Niewątpliwie powstanie Legionów, ich przemarsz i działania wojskowe sprawiły, że w prowadzonej wojnie Polacy zobaczyli nadzieję na powrót do niepodległości i odzyskanie wolnego kraju. – Ważnym wydarzeniem był wydany przez Austrię i Niemcy akt z 5 listopada 1916 r., w którym państwa zaborcze ogłosiły możliwość powstania państwa polskiego. Oczywiście było to tylko teoretyczne założenie. Nie było w nim wytyczenia granic i deklaracji wolnościowych. Była to gra zaborców, którzy chcieli w ten sposób pozyskać ochotników do swoich armii. Powstała też Rada Regencyjna i rozpoczęło się powolne kształtowanie suwerennych władz polskich – dodaje M. Lis. W 1915 r. nasze tereny opuszczają Rosjanie. Ziemie południowe Królestwa Polskiego weszły pod okupację Austro-Węgier, co łączyło się ze złagodzeniem restrykcyjnych praw okupacyjnych. Austriacy zezwolili na wybory samorządowe w 1917 r., choć w każdym mieście i miejscowości przebywały oddziały wojska i żandarmerii. Jednak swoje działania zaczęły nasilać ruchy konspiracyjne i niepodległościowe, które obecne były przed wojną. Mieszkańcy obserwowali rozprzężenie i zniechęcenie żołnierzy, którzy mieli już dość wojennych działań. – Trzeba dodać, że w Sandomierzu, podobnie jak w wielu innych miejscach, od 1916 r. funkcjonował dość sprawnie samorząd lokalny, który na ogół miał poprawne stosunki z władzami okupacyjnymi. Był on, można powiedzieć, podwaliną pod przyszłe władze w wolnej ojczyźnie – opowiada Piotr Sławiński, historyk. Działająca Rada Miasta na swoich posiedzeniach podejmowała wiele uchwał związanych z porządkowaniem życia społecznego, ale również z dążeniami niepodległościowymi. W jednym ze swoich oświadczeń ówczesny burmistrz miasta Sylwester Więckowski wskazywał: „Miejmy nadzieję, że i Naród nasz, przeszedłszy przez straszny ogień wojny światowej, wyzwoli się i dojdzie do bytu samodzielnego i niepodległego nikomu”.

Prowincja była pierwsza

Atmosfera wyczekiwania wyzwolenia zapanowała w ostatnich dniach października 1918 r. Szczególnie w mniejszych miastach i miejscowościach dochodziło do rozbrajania oddziałów austriackich i przejmowania władzy. Podobnie sytuacja wyglądała w Sandomierzu. Orędzie Rady Regencyjnej z 7 października 1918 r. o proklamowaniu zjednoczonej i niepodległej Polski przyjęto i tutaj z euforią, a Rada Miasta poleciła je rozplakatować i zarządziła trzydniowe świętowanie. Uroczystości rozpoczęła Msza św. w katedrze, gdzie – jak zapisano – rozbrzmiewały polski hymn i „Rota”. Na wniosek ks. Antoniego Rewery Rada Miasta wystosowała telegram gratulacyjny do Rady Regencyjnej. W jednych ze wspomnień możemy wyczytać: „Każdy żył w oczekiwaniu czegoś, z czego nie zdawał sobie sprawy. Spodziewał się wieści, które nie wiadomo skąd miały nadejść. Nikt nie mógł usiedzieć w domu”. Ożywiła się działalność Polskiej Organizacji Wojskowej. Przejęcie władzy w mieście nastąpiło w pierwszych dniach listopada 1918 r. Wojskowy pisarz 4. Pułku Saperów, stacjonującego w Sandomierzu, tak relacjonował w dzienniku te wydarzenia. „Dnia 1 listopada 1918 roku około godz. 10 przed południem przybył do »Kreiss Komando« znajdującego się tam, gdzie obecnie Starostwo [dziś w tym budynku mieści się Kuria Diecezjalna], porucznik dr Kański, który jeździł służbowo do Tarnobrzega, i zawiadomił wszystkich oficerów Polaków, że w Tarnobrzegu jest już władza polska”. Ta informacja sprawiła, że grupa polskich oficerów postanowiła przejąć władzę także w Sandomierzu. Tymczasową komendę powierzono por. Kańskiemu. Delegacja miejscowych władz i żołnierzy rozpoczęła negocjacje z dotychczasowym komendantem austriackim płk. Schallerem, który nakazał żołnierzom złożenie broni i opuszczenie miasta. Grupy ochotników, prowadzone przez zaprzysiężonych polskich oficerów, przejmowały poszczególne posterunki i magazyny wojskowe, w tym sam zamek sandomierski. – Kolejnego dnia ukonstytuowały się doraźne władze administracyjno-wojskowe. Komendantem został por. dr Kański – dodaje Piotr Sławiński. Wojskowi przejęli milicję miejską. 4 listopada rozkazem nr 1 por. Kański zawiadomił mieszkańców o przejęciu władzy. W jednym z pierwszych raportów w telegramie wysłanym do przełożonych pisał, że w mieście i na terenie powiatu panuje już „spokój i zapał do pracy”. Sandomierz wchodził w czas budowania wolności. – Podobnie było w Opatowie, gdzie grupa POW rozbroiła oddział Austriaków, których komenda znajdowała się w budynku dzisiejszego ratusza. Wszystko odbyło się bardzo spokojnie. Pierwszym burmistrzem Opatowa mianowano Adama Musialskiego. W analogiczny sposób komendę wojskową przejęto w Ożarowie, gdzie po rozbrojeniu Austriaków porządku przez pierwsze dni pilnowały oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej. 11 listopada rozpoczęło się natomiast budowanie administracji rządowej na prowincji. Polska niepodległość zaczęła nabierać kształtów w postaci powstających urzędów i instytucji, formacji wojskowych i organizacji społecznych.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast