W tarnobrzeskim Sądzie Rejonowym rozpoczęła się druga rozprawa w procesie prezydenta Grzegorza Kiełba.
Na wniosek prokuratora krajowego oraz głównego świadka Dariusza Kołka, który będzie dzisiaj zeznawać, rozprawa została utajniona. Dotyczy to zarówno całości zeznań Dariusza Kołka, jak i materiałów, z których dyrektor Centralnego Biura Antykorupcyjnego nie zdjął klauzuli tajności. Posiedzenie odbywa się w kancelarii informacji niejawnych Sądu Rejonowego.
- Przychyliłem się do wniosku prokuratury, gdyż sprawa z uwagi na jej rangę jest poważna. Ponadto chodzi o dobro mojej rodziny. Na początku września otrzymywałem różnego rodzaju anonimy z pogróżkami pod adresem moich bliskich i oszczerstwami w stosunku do mnie. To w pewien sposób waży na tej sytuacji. Myślałem, że jako świadek będę mógł zeznawać na normalnych zasadach, jednak wszystko przybrało nieco inne formy, dlatego uznałem, że dobro rodziny i spokój moich bliskich jest ważniejszy - wyjaśniał Dariusz Kołek, który jest głównym świadkiem w procesie.
Tarnobrzeski przedsiębiorca odniósł się także do swojej nieobecności na pierwszej rozprawie 8 października, na którą się nie stawił.
- Chciałbym bardzo przeprosić za tę sytuację. Nie odebrałem awiza, tym samym nie wiedziałem o rozprawie. Otrzymuję masę korespondencji związanej z prowadzonym biznesem, nawet po kilkadziesiąt przesyłek. Awizo rzeczywiście było, datowane na 13 września. Korespondencję odbieram na poczcie, a to wezwanie dostarczał listonosz i dlatego mogło do mnie nie dotrzeć. O rozprawie dowiedziałem się z sms, jaki przysłał mi znajomy o godz. 12.15 - tłumaczył swoją nieobecność na pierwszej rozprawie Dariusz Kołek.
Do wyłączenia z jawności dzisiejszej rozprawy odniósł się także sam oskarżony Grzegorz Kiełb.
- Sąd dzisiaj nie miał innego wyjścia, albowiem dyrektor CBA i Prokuratura Krajowa nie zgodzili się na odtajnienie dokumentów, dlatego musiał przesłuchanie Dariusza Kołka utajnić - mówił Grzegorz Kiełb. - Nawet gdybym chciał, aby wszystko odbywało się jawnie, to moje zdanie było bez znaczenia, nie miałem w tej kwestii nic do powiedzenia. Na pierwszej rozprawie nie miałem nic przeciwko temu, by mieszkańcy, dziennikarze brali udział w rozprawie i mogli wysłuchać tego, co mówiłem. Nie mogę powiedzieć co jest w materiałach tajnych, ale mogę wyjawić, że nie zawierają niczego, co by mnie kompromitowało. Dlatego odtajnienie dokumentów ukazałoby kompromitację prokuratury i CBA - dodał jeszcze obecny prezydent miasta.
Grzegorz Kiełb został oskarżony, iż pełniąc funkcję publiczną prezydenta Tarnobrzega, przyjął 21 lutego br. od tarnobrzeskiego przedsiębiorcy korzyść majątkową w wysokości 20 tys. złotych. Chodziło o korzystne dla biznesmena zapisy w opracowywanym planie zagospodarowania przestrzennego na osiedlu Mokrzyszów. Oskarżony od początku nie przyznaje się do stawianych zarzutów, co podtrzymał także podczas pierwszej pierwszej rozprawy 8 października br.