W Wielowsi siostry dominikanki obchodziły jubileusze życia zakonnego.
Świętowanie jubileuszu poprzedziły kilkudniowe rekolekcje, które odbyły się w klasztorze w Wielowsi. Wiele sióstr ze względów zdrowotnych lub podeszłego wieku nie mogło uczestniczyć w świętowaniu jubileuszu w domu, w którym powstawało zgromadzenie założone przez siostrę Kolumbę Białecka w 1861 r.
- Każdy jubileusz jest czasem wielkiego dziękczynienia za Boże łaski, jakie otrzymujemy. Jubileusz ślubów zakonnych to jakby pieczęć wierności słowom, które składamy wobec Boga i przełożonych oraz świadectwo pięknego życia. Dziś, świętując tutaj w Wielowsi, jesteśmy myślami przy każdej siostrze jubilatce, która musiała pozostać w swoim domu, łącząc się z nami w modlitwie. W tym roku aż cztery siostry obchodzą 65. rocznicę swojej profesji, sześć sióstr świętuje 60. rocznicę ślubów zakonnych, trzy - złoty jubileusz zakonnej profesji i cztery - srebrny jubileusz. Takie momenty scalają naszą zakonną rodzinę i są momentem wdzięczności Bogu za kontynuowanie charyzmatu, który wyznaczyła nam matka założycielka Kolumba Białecka - mówiła siostra Aleksandra Zaręba, przełożona generalna zgromadzenia.
Po wspólnej Mszy św. siostry jubilatki podzieliły się swoimi wspomnieniami oraz doświadczeniem posługi w realizowaniu zakonnego powołania.
- Wstąpiłam do zakonu w 1956 r. Kiedy byłam jeszcze w szkole w Mielcu, to razem z innymi dziewczynami modliłyśmy się o dobry wybór drogi życiowej. Ja prosiłam św. Teresę, aby poszukała mi tej właściwej dla mnie. I stało się tak. Jedna z moich koleżanek wstąpiła do dominikanek i to stało się dla mnie znakiem, jaką drogę mam wybrać. Napisałam list do sióstr, potem przyjechałam do klasztoru i do dziś jestem bardzo szczęśliwa z takiego wyboru. Jak przekraczałam zakonną furtę to sobie powiedziałam, że choćby mnie żabami bito, to nie wystąpię - opowiada z uśmiechem siostra Doloria, pochodząca rodem z parafii Łoniów.
- Życie zakonne nie jest trudne, choć wielu może się wydaje, że tak jest. Jeśli żyje się z Bogiem, realizuje założenia zakonne, to jest to wystarczające, by być szczęśliwym. Jeśli się ktoś obija w modlitwie i pracy duchowej to będzie mu ciężko - dodaje.
Złoty jubileusz ślubów zakonnych obchodzą w tym roku rodzone siostry Maria i Anna Rolak, choć do zakonu nie wstępowały w tym samym roku.
- Ja jestem młodsza wiekiem, ale starsza powołaniem - tłumaczy siostra Marka (Maria Rolak). Gdy skończyła szkołę krawiecką, zdecydowała się pójść do klasztoru. Miała wtedy 17 lat.
- Przełożone wysłały mnie do Poznania do szkoły pielęgniarskiej i wtedy rodzona siostra postanowiła, że też wybiera drogę życia zakonnego. Pewnego dnia, gdy przyjechałam na chwilę do domu rodzinnego, zapytała mnie, co ja na to, gdyby i ona wstąpiła do klasztoru? Odpowiedziałam jej: rób, co chcesz. Do dziś mi to wypomina - dodaje z uśmiechem siostra Marka.
Jej rodzona siostra opowiada, że początkowo rodzice mieli trochę żalu, że ona też wybrała drogę zakonną, jednak przyjęli to jako wolę Pana Boga. Przez lata obie pracowały w różnych domach zgromadzenia.
Gdy podczas powodzi w Wielowsi siostra Szczepana (Anna Rolak) złamała dwie dłonie, rodzona siostra przyjechała, aby jej pomóc. Potem razem zostały skierowane do domu w Bielinach, gdzie do dziś razem z innymi siostrami realizują swoje zakonne powołanie.
Siostra Salome, która świętuje w tym roku srebrny jubileusz zakonnych ślubów, przez pierwsze lata posługiwała w domach w Polsce. W 2000 r. wyjechała do domu zakonnego w Calgary w Kanadzie, gdzie siostry prowadzą przedszkole, szkołę dla polskich dzieci i posługują przy polskich parafiach.
- Do naszego przedszkola uczęszczają dzieci różnych narodowości i wyznań, jednak wszystkie, za zgodą rodziców wychowywane są w wartościach chrześcijańskich. Bardzo dużo radości daje praca z polonijnymi dziećmi, które uczęszczają podczas weekendu do naszej szkoły wraz nimi przygotowujemy różne uroczystości religijne i patriotyczne - opowiada siostra Salome.
Siostra Tatiana, także srebrna jubilatka, od 18 lat pracuje w domach zakonnych, które siostry założyły w Rosji.
- Najpierw przez 14 lat pracowałam w Ułan-Ude. W tym mieście prowadzimy świetlicę dla dzieci z rodzin patologicznych i socjalnych oraz katechizujemy. Tam naszą misją jest już sama obecność i modlitwa o dar wiary dla tych ludzi wychowywanych często bez Boga - opowiada siostra Tatiana.
Od czterech lat posługuje w nowo otwartym domu w Błagowieszczeńsku. Obecnie przebywa tam z pochodzącą z Białorusi siostrą Katarzyną Orłowską. Podobnie jak w pierwszych latach misji w Ułan-Ude, siostry zasadniczo organizują życie parafialne i pielęgnują wiarę pośród maleńkiej wspólnoty katolików, animując jej życie. Siostra Katarzyna jest muzykiem i często daje koncerty organowe, zaś siostra Tatiana posługuje jako pielęgniarka w hospicjum.
Wszystkim siostrom jubilatkom składamy najlepsze życzenia i błogosławieństwa Bożego na dalsze lata realizacji zakonnego powołania.