- Jak należy traktować tak wysoką absencję personelu? To forma świadomego działania przeciwko zdrowiu i życiu pacjentów - uważa wojewoda podkarpacka.
Specjalną konferencję prasową, poświęconą sytuacji w dwóch szpitalach podległych urzędowi marszałkowskiemu oraz Szpitalowi Powiatowemu w Mielcu, zwołali wojewoda podkarpacka Ewa Leniart oraz marszałek Władysław Ortyl.
Oboje krytycznie wypowiedzieli się o formie protestu, jaki podjęły pielęgniarki w trzech podkarpackich lecznicach. Jednocześnie zaapelowali o powrót do pracy i przystąpienie do negocjacji.
- Chcę powiedzieć, że SOR-y w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie i Szpitalu Wojewódzkim w Tarnobrzegu pracują, ale przyjmowani są tylko pacjenci z wypadków. Cały czas pracują karetki i jest zabezpieczone leczenie nagłych przypadków. Szpitale funkcjonują w systemie ostrym, czyli nie przyjmują pacjentów planowych, jak i wstrzymują planowe operacje, niezagrażające życiu pacjentów. W Szpitalu nr 2 jest groźba zamknięcia Oddziału Chirurgii Dziecięcej, ale wspomagamy się szpitalem w Przemyślu, który ma podobny oddział. Ta liczba dziwnych zwolnień lekarskich utrzymuje się od wczoraj na poziomie stałym, ale jak powiedziałem, paraliżuje prace szpitali na tyle, że muszą pracować w systemie ostrym. Gros zwolnień ma charakter trzydniowych niezdolności do pracy. I to nas bardzo dziwi. Najkrótsza historię ma spór w tarnobrzeskim szpitalu, który trwa od ok. trzech tygodni. W Rzeszowie zaś toczy się on od początku roku - mówił Władysław Ortyl.
Wspomniał o głębokich restrukturyzacjach jakie przeszły szpitale na Podkarpaciu, na które w Banku Gospodarstwa Krajowego został zaciągnięty kredyt w wysokości 400 mln zł, poręczony przez sejmik województwa podkarpackiego.
- Mamy dzisiaj do czynienia z jakimś hybrydowym protestem, do którego nikt się nie przyznaje, od nikogo nie można dowiedzieć się, o co chodzi, nie można z nikim porozmawiać w tej sprawie. Apelujemy do wszystkich, którzy dzisiaj w różnych formach protestują, aby tego zaniechali i powrócili do rozmów. Apelujemy o to do wszystkich poczuwających się do odpowiedzialności i mających na uwadze dobro pacjentów, a takim celem jest nasza praca jako samorządu, jak również lekarzy, pielęgniarek i całego personelu medycznego wszystkich szpitali województwa podkarpackiego - apelował marszałek podkarpacki.
Ewa Leniart zwróciła natomiast uwagę na sytuację panującą w Szpitalu Powiatowym w Mielcu, dla którego organem prowadzącym jest mieleckie starostwo powiatowe.
- W ubiegłym piątek w Szpitalu Powiatowym w Mielcu nie stawiło się 135 osób na 437 zatrudnionych, które przedstawiły zwolnienia lekarskie. Zmusiło to dyrektora szpitala do podjęcia decyzji o wstrzymaniu pracy szpitalnego Oddziału Ratunkowego i Oddziału Dermatologicznego. W konsekwencji pojawiło się zagrożenie dla utrzymania ciągłości pracy także w innych szpitalach, bo osoby zatrudnione w lecznicy w Mielcu są także pracownikami szpitali w Nowej Dębie i Tarnobrzegu. Niezwłocznie podjęłam decyzję o intensyfikacji koordynacji systemu państwowego ratownictwa medycznego, biorąc pod uwagę fakt, iż stan może mieć wpływ na życie i zdrowie pacjentów. Przede wszystkim zobowiązałam dyrektorów szpitali, aby dwa razy dziennie o godz. 9 i 19 raportowali o wolnych łóżkach szpitalnych, gdyż informacje te są niezbędne dla pracy dyspozytorów medycznych oraz wojewódzkiego koordynatora ratownictwa medycznego - mówiła wojewoda podkarpacka.
Podała również liczbę pielęgniarek nieobecnych dzisiaj w pracy w we wspomnianych trzech lecznicach. W Mielcu nieobecnych było 95 pielęgniarek na 437 zatrudnionych, w Tarnobrzegu 70 na 364, w Rzeszowie zaś 186 na 905.
- Jak należy traktować tak wysoką absencję? Otóż jest to forma świadomego działania niestety przeciwko zdrowiu i życiu pacjentów - powiedziała Ewa Leniart. - To powoduje mój niepokój i stąd moja obecność i zaangażowanie w sprawę.
Wojewoda poinformowała również o wysokości średniej pensji pielęgniarek, która w tarnobrzeskim szpitalu wynosi 4149 zł, zaś w mieleckim 4226 zł.
- Czy to są głodowe pensje? Myślę, że państwo potraficie sobie sami odpowiedzieć. Czy sytuacja pań pielęgniarek uzasadnia taką formę protestu, ażeby wręcz zagrozić bezpieczeństwu życia i zdrowia pacjentów? Ja mam duże wątpliwości. Wręcz uważam, że na pewno jest to działanie, które nie zostało przemyślane i ze wszech miar jest zachowaniem nieetycznym. W tej sytuacji pozostaje jedynie zwrócić się z apelem, ażeby zakończyć taki niecodzienny protest, powrócić do pracy i oczywiście rozumiejąc potrzebę negocjacji w kwestii podwyżek wynagrodzenia, zmiany warunków pracy, prowadzić ją w sposób zgodny z przepisami prawa, a nie wbrew zasadom moralnym - dodała Ewa Leniart.
W Szpitalu Wojewódzkim w Tarnobrzegu z przedstawicielami związku zawodowego pielęgniarek i położnych oraz jego dyrektorem spotkał się dzisiaj Stanisław Kruczek, członek zarządu województwa podkarpackiego, odpowiedzialny za służbę zdrowia.
Rozmowy nie przyniosły jednak rozwiązania. Mają być kontynuowane jutro.