Nie przypuszczali, że jedno spojrzenie połączy ich na ponad pół wieku.
W zamku Tarnowskich w Dzikowie odbyła się uroczystość małżeńskich jubileuszów. 50, a nawet więce świętowały dzisiaj 22 pary małżeńskie.
Najdłuższym stażem mogli się poszczycić państwo Genowefa i Franciszek Chmielowie, którzy od 62 lat są małżeństwem.
Medale przyznane przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudę za długoletnie pożycie małżeńskie, wręczył jubilatom p.o. prezydenta Tarnobrzega Kamil Kalinka.
- Bardzo się cieszę, że mogłem dzisiaj wręczyć aż tak dużo odznaczeń. Jesteście państwo dla swoich dzieci, wnuków, przykładem wspaniałej rodziny, którą założyliście wiele lat temu i do dzisiaj ją pielęgnujecie - zwrócił się do jubilatów Kamil Kalinka. - Życzę, aby miłość, jaką obdarzyliście się państwo wiele lat temu, nigdy nie ustała.
Wśród złotych par byli: Stanisława i Stanisław Aftykowie, Elżbieta i Stanisław Baranowie, Anna i Stanisław Ciekotowie, Genowefa i Franciszek Chmielowie, Krystyna i Tadeusz Dobrzańscy, Stefania i Stanisław Dzięciołowie, Lutosława i Kazimierz Gurgaczowie, Zofia i Krzysztof Jagiełłowie, Celina i Kazimierz Kurowscy, Maria i Janusz Malarzowie, Janina i Stanisław Mordkowie, Helena i Czesław Oczkowscy, Janina i Kazimierz Olszakowie, Anna i Marian Piotrowscy, Irena i Adam Pykoszowie, Łucja i Józef Rogowie, Krystyna i Stanisław Różyccy, Stanisława i Anatol Stadniccy, Helena i Józef Stopińscy, Barbara i Stanisław Turbaczowie, Helena i Janusz Wiśniewscy oraz Krystyna i Stanisław Wojciechowscy.
Nie zabrakło tradycyjnej lampki szampana oraz chóralnego odśpiewania „Sto lat”.
Młodziutkie piosenkarki ze Studia Piosenki Tarnobrzeskiego Domu Kultury prowadzonego przez Annę Pintal przygotowały niespodziankę - krótki występ, w czasie którego zabrzmiały znane i lubiane melodie.
Państwo Pykoszowie z córkami Marta Woynarowska /Foto Gość
Niektórzy jubilaci chętnie dzielili się swoimi radami dla innych młodszych stażem małżeństw.
- Należy ustępować, odpuszczać, ale tylko ciut-ciut - zgodnie z uśmiechem stwierdzili Irena i Adam Pykoszowie, obchodzący 51. rocznicę zawarcia małżeństwa. - Nie może zabraknąć cierpliwości, wyrozumiałości, w małżeństwie bowiem bywa różnie, raz dobrze, raz źle, raz radośnie, raz smutno - dodał pan Adam. - Ponieważ stosowaliśmy się do tej zasady, a ponadto rozumieliśmy się, to jakoś udało się nam wytrzymać razem te 51 lat - stwierdził ze śmiechem.
Pan Adam, który jest geodetą, został skierowany do Tarnobrzega w 1965 i miał tu pracować tylko przez rok. I być może tak by się stało, gdyby nie… jedno spojrzenie, w którym skrzyżowały się dwie pary oczu.
- Mieszkałem w Miechocinie i idąc do pracy spotykałem piękną dziewczynę. I od razu wiedziałem, że to ta - wspominał jubilat. - Mnie ujęła elegancja przyszłego męża, który wyróżniał się nienagannym ubraniem. Tak, to była miłość od pierwszego wejrzenia - opowiadała pani Irena, która wiele lat przepracowała w banku.
- Ślub braliśmy w miechocińskim kościele, a udzielał go nam niezapomniany ks. Jan Rospond. Bardzo nas męczył na naukach przedmałżeńskich, ale jakoś się udało i dotarliśmy przed ołtarz - dodał, śmiejąc się pan Adam.
Państwo Pykoszowie mają troje dzieci i pięcioro wnuków. Najstarszy wnuk ma już 25 lat, a najmłodszy 3. Dzisiaj razem z rodzicami ich jubileusz przeżywały obie córki.