Mimo niespodziewanej wizyty Urzędu Celnego imprezę można uznać za udaną.
Podczas V Dzikowskiego Festiwalu Nalewek w królewskiej konkurencji - nalewka z derenia - najwyżej został oceniony domowy trunek Ryszarda Pietryki. Nalewki z derenia stanowią znak rozpoznawczy festiwalu organizowanego przez Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, dla których przewidziana jest osobna nagroda. Jest to nawiązanie do tradycji Wytwórni Wódek i Likierów należącej do rodziny Tarnowskich, produkującej alkohole cenione i słynne nie tylko w kraju, ale również poza jego granicami. Ponadto okolice Tarnobrzega niegdyś były prawdziwym zagłębiem występowania derenia.
W kategorii ogólnej jury, któremu przewodniczył tradycyjnie pierwszy „nalewkarz” Rzeczypospolitej Zbigniew Sierszuła, pierwsze i drugie miejsce przyznało Czesławowi Maszczykowi za „pigwowcówkę” i „chrząszczówkę” (nalewka z czarnego bzu), trzecie zaś Leszkowi Kolbie za nalewkę z rokitnika. Konkurs publiczności im. Bronisława Burnatowicza wygrała nalewka na rajskich jabłuszkach Wiesławy Diakowskiej. - Wiem, że nie jest idealna, ale to pierwsza taka moja nalewka. Obiecuję, że w przyszłości udoskonalę recepturę - obiecała podczas odbierania nagrody W. Diakowska.
Wiesława Diakowska ze Zbigniewem Sierszułą Marta Woynarowska /Foto Gość
Nagrodę najlepszemu nalewkowiczowi z Tarnobrzega, którym został Leszek Kolba, wręczył Paweł Bartoszek, starosta tarnobrzeski.
- To był inny konkurs. Z naszego punktu widzenia, czyli oceniających, był lepszy, albowiem pracowaliśmy wolniej, mieliśmy bowiem do oceny mniej nalewek. To pozwoliło nam bardziej się na nich skupić, zastanowić, zauważyć pewne tendencje - zaznaczył podczas ogłaszania wyników Zbigniew Sierszuła. - Dużym zaskoczeniem dla mnie była znacząca reprezentacja nalewek kwiatowych, zgłoszonych do konkursu ogólnego. Jest to bowiem zjawisko właściwie nie występujące na innych tego typu imprezach. Ich wytwarzanie jest niezwykle trudne, należy bowiem wykorzystać moment szalenie ulotny, kiedy pszczoła otworzy gniazdo z nektarem, ale owego nektaru nie wyniesie.
Leszek Kolba z Pawłem Bartoszkiem Marta Woynarowska /Foto Gość
Niestety tegoroczny festiwal, obchodzący mały jubileusz 5-lecia istnienia, rozpoczął się przykrym zgrzytem, zgotowanym przez Urząd Celny z Przemyśla.
- Dzisiejszy jubileusz został uświęcony niezbyt przyjemną wizytą funkcjonariuszy Urzędu Celnego, poszukujących nalewek bez banderoli, którzy swoimi działaniami wystraszyli część wystawców. Szczególnie żal mi było kilku kół gospodyń wiejskich, które przywiozły swoje domowe nalewki oraz specjalnie na dzisiaj przygotowane regionalne smakowitości. Mimo to, uważam festiwal za udany. Ważne, iż na dobre wpisał się w kalendarz znaczących wydarzeń miejskich, przyciągających osoby z odległych miejscowości Polski. Dzisiaj niestety nie dane im było skosztować i nabyć nalewek, po które specjalnie przyjechali, pokonując wiele kilometrów - mówił na zakończenie V Dzikowskiego Festiwalu Nalewek jego inicjator, dyrektor muzeum Tadeusz Zych.
W ramach festiwalu tradycyjnie można było wysłuchać wykładów specjalistów, m.in. Zbigniewa Sierszuły o sekretach robienia idealnych nalewek, dr. Narcyza Pióreckiego o właściwościach derenia oraz Krzysztofa Zielińskiego, który omówił odradzające się tradycje winiarskie oraz związane z nimi szlaki turystyczne.