29 maja, w kościele seminaryjnym pod wezwaniem św. Michała Archanioła w Sandomierzu, księża diecezji sandomierskiej i radomskiej wyświęceni przed 25. laty obchodzili srebrny jubileusz kapłaństwa.
Wśród jubilatów byli: ks. Jerzy Dąbek, wikariusz generalny diecezji sandomierskiej oraz ks. Szymon Pikus, ekonom diecezji radomskiej.
Mszę św. pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Nitkiewicza koncelebrował wraz z księżmi jubilatami ks. Rafał Kułaga, rektor sandomierskiego seminarium.
Zwracając się do zebranych, bp Krzysztof Nitkiewicz przywołał opinię prawosławnego teologa Vladimira Lossky, który twierdził, że herezje doktrynalne dotyczące postrzegania Chrystusa dotykają również wizji Kościoła. Ordynariusz sandomierski wyraził przekonanie, że rozciąga się to także na widzenie kapłaństwa kiedy jest ono zawężane wyłącznie do elementu ludzkiego bądź boskiego lub przez ich rozdzielanie.
- Abyśmy nie popadli w błędy musimy żyć i postępować zgodnie ze słowami Chrystusa „Czyńcie to na moją pamiątkę”. Mamy być zawsze do Niego podobni i działać w Jego imieniu, a Duch Święty będzie dokonywał przez nasze posługiwanie prawdziwych cudów - mówił bp Nitkiewicz.
Kazanie wygłosił ks. prof. Marek Kozera, który był wychowawcą jubilatów podczas studiów w seminarium. Powiedział on, że w świecie, w którym jest coraz mniej miejsca dla Boga, ma On znaleźć miejsce przede wszystkim w sercu kapłana i stamtąd promieniować na świat. Przywołując greckie określenie czasu „chronos” i „kairos”, ks. M. Kozera powiedział, że chociaż wraz z upływem czasu stajemy się starsi i ubywa nam sił, Bóg daje nam coraz to nowe okazje, aby czynić dobro. Nie możemy tej szansy zaprzepaścić.
Wśród księży koncelebrujących Mszę św. niektórzy zaczynali seminarium w Lublinie i Przemyślu, inni z kolei ukończyli je w Sandomierzu i Radomiu. Było to związane z reorganizacją struktur Kościoła w Polsce. Wszystkich łączy jednak przynajmniej kilkuletni okres studiów sandomierskich.
- Lata spędzone w sandomierskim to był piękny czas. Przekroczyliśmy progi tej uczelni 7 września 1987 r. Pierwsze trzy lata dały fundament pod rozpoznania powołania, a potem przez kolejne lata jego rozwój. Jest to miejsce przeniknięte tradycją wychowywania i duchowego wykuwania powołania. Było poddawania się pod autorytet profesorów, ale także czas wspólnego wychowania poprzez dzielenie się obowiązkami i życie we wspólnocie jak w rodzinie. Mimo, że podział organizacyjny zastał nas w Radomiu, kilku kolegów wróciło do Sandomierza a nasze więzi koleżeńskie staramy się utrzymać i pielęgnować - mówił ks. Szymon Pikus.
- Mimo, że większość formacji seminaryjnej odbyliśmy w Przemyślu, seminarium sandomierskie dało poczucie dużej wspólnoty i bezpośredni kontakt z profesorami. Byliśmy tutaj krótki czas, bo zaraz po diakonacie rozpoczęły się praktyki duszpasterskie a potem przygotowania do święceń kapłańskich, ale mimo to ciągle wspominam przyjazny i miły klimat tej uczelni - dodał ks. Jerzy Dąbek