Obrazy Stanisława Białogłowicza oddychają dwoma płucami europejskiej tradycji.
Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega znów gości w swoich murach sztukę współczesną przez wielkie „S”.
- Z ogromną radością przyjąłem zgodę prof. Białogłowicza na zorganizowanie w zamku Tarnowskich wystawy jego prac, zarówno tych nieco starszych, jak najnowszych - mówi Tadeusz Zych, dyrektor tarnobrzeskiego muzeum. - Ekspozycja wpisuje się w realizowany od kilku lat cykl prezentujący współczesne malarstwo najwybitniejszych polskich mistrzów. W poprzednich latach udostępniliśmy ekspozycję dzieł Franciszka Maśluszczaka, Stanisława Rodzińskiego, Pawła Taranczewskiego czy Tadeusza Boruty. Co łączy tych autorów, poza ich artystyczną wybitnością? Co najmniej dwie rzeczy. Pierwsza, i chyba najważniejsza, to to, że przywracają wiarę w sens sztuki, która zawsze służyła temu, by pokazać Tajemnicę i odpowiedzieć na najważniejsze i niezmienne ludzkie pytania.
Tak, jak w przypadku poprzednich ekspozycji, także obecna skłania odbiorców do głębokiej zadumy, refleksji nad swoją wiarą, jej miejscem w życiu i, co chyba najistotniejsze, nad stosunkiem do Pana Boga. Sacrum artysta przyoblekł w stylistykę bizantyńskich ikon. Fascynacja sztuką wschodniego chrześcijaństwa przebija z każdego niemal dzieła na tarnobrzeskiej wystawie. Sparafrazowana przez drugą fascynację - koloryzm - tworzy jedyny i charakterystyczny styl, jakim artysta posługuje się w dialogu z odbiorcami. Jak sam zdradził dyrektorowi Zychowi, niezmiennie od lat pozostaje pod wrażeniem ogromnego piękna wnętrza katedry ormiańskiej we Lwowie; zamiłowanie do koloru zaś jest niewątpliwie zasługą jego mistrza i profesora w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie - Wacława Taranczewskiego, członka przedwojennej grupy Pryzmat, prezentującej nurt dwudziestowiecznego koloryzmu.
W pracach S. Białogłowicza kolor nie stanowi li tylko eksperymentu, zabawy w zestawianie barw, by osiągnąć efekt estetyczny, kolor ma także mówić, w nim zawiera się bowiem cały zestaw kodów. - Złoto nie ma cieszyć oka bogactwem, ale - jak w sztuce dawnej, zwłaszcza kręgu bizantyńskiego - jest ono symbolem niematerialnego świata, boskości, purpura zaś to królewskość, majestat itp. - tłumaczy T. Zych. - Dopiero zestawienie przedstawień figuratywnych z bogactwem kolorystyki pozwala odczytać całą treść, jaką artysta zawarł w swoim obrazie. Sięga on w swojej twórczości bowiem zarówno po wzorce wschodnie, jak i zachodnie, przypominając nam stwierdzenie św. Jana Pawła II o Europie, która oddycha „dwoma płucami”, również jeśli chodzi o sztukę - podkreśla dyrektor muzeum.
Na ekspozycji znalazły się prace z różnych lat Archiwum MHMT