Należałoby oczekiwać, że święcenie pokarmów i adoracja grobu Pańskiego to czas modlitewnego skupienia.
Tymczasem od kilku lat odnoszę coraz mocniejsze przekonanie, iż niektórzy chyba mylą czas i miejsce, traktując wyjście z koszykiem jako rodzaj spotkania towarzyskiego, pokazu najnowszej mody, która niestety nierzadko dowodzi pomylenia imprez.
Również dzisiaj, podczas święceni pokarmów na placu przy kościele ojców dominikanów w Tarnobrzegu nie zabrakło osób, które za nic miały modlitwę i błogosławieństwo kapłana. W ferworze rodzinno-towarzyskiej pogawędki nawet nie zauważyły, kiedy ojciec poprosił o uniesienie koszyków, by mógł je pokropić wodą święconą. Nie interesowały ich także życzenia, jakie składał wszystkim zgromadzonym w imieniu wspólnoty braci zakonnych. Niestety swoim głośnym i absorbującym zachowaniem skutecznie przeszkadzali innym.
Z takim postępowaniem niestety spotykam się od kilku lat. Czyżby rodziła się nowa świecka tradycja związana z Wielką Sobotą, której głównym punktem jest wyjście w sukience, kostiumie, płaszczu, w butach będących ostatnim krzykiem mody, nawet jeśli nie przystają swoim krojem do wizyty w świątyni, by zaszpanować i zakasować inne dziewczyny, panie oraz radośnie paplając wymienić się najnowszymi spostrzeżeniami, informacjami.
Cóż, o tempora, o mores!
Szczęśliwie nie jest to jeszcze zjawisko o masowej sile rażenia. Wciąż zdecydowana większość z nas przeżywa Wielką Sobotę tak, jak przystoi - w modlitewnej zadumie, ale już z uczuciem nadchodzącej radości Wielkanocnego Poranka.