Tropiąc ślady tarnobrzeżan, tym razem Piotr Duma dotarł aż do Szwajcarii.
W XIII-wiecznym raperswilskim zamku, stojącym nad brzegiem Jeziora Zuryskiego, od 41 lat przechowywany jest niezwykle cenny skarb polskiej kultury - 108 miniatur wchodzących niegdyś w skład kolekcji dzikowskiej.
- Nie mogłem w swojej serii „Tarnobrzeskich śladów” pominąć tak ważnego miejsca, jak Muzeum Polskie w Rapperswilu. To w nim, w 1977 r., po odmowie komunistycznych władz Polski utworzenia muzeum w zamku w Dzikowie, Artur Tarnowski zdecydował się złożyć część dzikowskich miniatur - wyjaśnia Piotr Duma. - Trafiły do niego w 1946 r. dzięki siostrzenicy, która przywiozła je z Polski do Niemiec. Pozostałe znalazły się po wojnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie. Część wojny, do 1941 r., przeleżały zdeponowane w lwowskim Ossolineum, dokąd przewiózł je już w trakcie kampanii wrześniowej 1939 r. sam Artur Tarnowski. Po wkroczeniu Niemców do Lwowa latem 1941 r. Róża Tarnowska, żona Artura, na jego prośby słane w listach z obozu jenieckiego, podjęła udane starania o powrót kolekcji do Dzikowa.
Dzieje dzikowskich miniatur, ich twórców, wśród których była i sama pani na Dzikowie - Waleria ze Stroynowskich Tarnowska oraz interesującą, a przecież powszechnie nieznaną historię Muzeum Polskiego w Rapperswilu, Piotr Duma zawarł w nowo wydanym drugim tomie serii „Tarnobrzeskich śladów”, których oficjalna promocja odbyła się w jak zwykle gościnnej Miejskiej Bibliotece Publicznej im. dr. Michała Marczaka w Tarnobrzegu.
- Trochę dziwnie potoczyły się losy mojej publikacji, bo oto już jakiś czas temu ukazały się tomy trzeci i czwarty, nie wspominając o pierwszym, a dopiero jako ostatni, z zaplanowanych oddaję tom drugi - mówi autor, który, aby było zabawniej, powinien nosić numer 1. Dlaczego? Z prostej przyczyny. To w nim bowiem zamieszczony jest tarnobrzeski ślad w Chrobrzu, od którego wszystko się zaczęło. W roku 2000 odwiedziłem wioskę leżącą w powiecie pińczowskim i padłem na kolana przed pięknem tamtejszego kościoła parafialnego, gdzie znajduje się wspaniały nagrobek jego fundatora, Stanisława Tarnowskiego, autorstwa jednego z najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy doby renesansu - Jana Michałowicza z Urzędowa. To w tej świątyni zaczęła się moja wielka przygoda tropienia śladów związanych z Tarnobrzegiem.
Obok dziejów kolekcji miniatur w książce, jak zwykle starannie wydanej, opatrzonej ogromną liczbą fotografii, przede wszystkim autorstwa Piotra Czepiela i Piotra Dumy, można poznać nieznane fakty z przeszłości pałacu Tarnowskich w Warszawie, przespacerować się stołecznym szlakiem Stanisława Jachowicza, odszukać „tarnobrzeski ślad” na wielkich płótnach Jana Matejki - „Unia lubelska” i „Batory pod Pskowem”, a także odkryć niezwykłe zrządzenie losu, które odprowadziło do małżeństwa panny Urszuli Ustrzyckiej z Rafałem Tarnowskim.
- Otóż najmłodszy z synów Józefa Mateusza, urodzony w roku 1743 r, pewnego razu ostro grał w karty. Kiedy wygrał w faraona ponad 150 dukatów, podszedł do pewnej damy, chwaląc się swoim powodzeniem. Na co ona rzekła: „Mój hrabio, nie graj już więcej, jako ci dobrze życzę, i gdybym miała córkę, tobym ci ją dała za żonę”. Jak się okazało, ową damą była Konstancja Ustrzycka, kasztelanowa inowłocka, przyszła teściowa młodzieńca. Słowa te wspomniał, gdy poprosił o rękę Urszuli w zaledwie kilka dni od poznania. Panna tak niespodziewanie i mocno zawładnęła sercem Tarnowskiego, iż ten, zaręczony z chorążanką Rzewuską, nie zważając na wszystko, zwrócił słowo niedoszłej pani Tarnowskiej. Dowodem miłości, jaka połączyła małżonków, jest okazały nagrobek, jaki w kościele parafialnym w Markuszowie wystawiła mężowi Urszula Tarnowska. Po jego śmierci wyjechała z Warszawy i na stałe przeniosła się do Markuszowa, dóbr, które nabyli po sprzedaży klucza Wasylowskiego na Ukrainie - opowiada Piotr Duma.
Podczas dzisiejszej promocji autor książki zaprosił wszystkich gości na przyszłoroczną prezentację kolejnego, piątego tomu, w całości poświęconego tarnobrzeskim „Jędrusiom”. Cykl, jak planuje, zamierza zamknąć tomem szóstym. - Nie chcę, by „Tarnobrzeskie ślady” przybrały postać brazylijskiego serialu - stwierdził żartobliwie.
Książkę można kupić w głównej siedzibie Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Szerokiej.