Kilkanaście lat przerwy w obowiązkowym poborze do zasadniczej służby wojskowej pokazało, że Polacy tęsknią za mundurem i wojskową musztrą.
Kilka lat temu jak grzyby po deszczu powstały licealne klasy mundurowe. Jedni mówili, że to pomysł na przyciągnięcie młodzieży do konkretnej szkoły i byli sceptyczni wobec obiecywanego tam specjalistycznego szkolenia wojskowego. Inni podkreślali, że to pierwszy i dobry krok, aby licealistów przygotować na wojskowe studia, albo do wojskowej służby zawodowej.
Na terenie naszej diecezji w każdym większym mieście istnieją mundurowe klasy mające w swym programie, albo wojskowe lub ratownicze przygotowanie.
Trudno wyliczać ilu absolwentów kontynuowało mundurową przygodę. Jednak sam fakt dużej popularności tych szkół dał sygnał, że młodzi mają coraz większą sympatię do munduru i wojskowego szkolenia.
Tworzące się nowe siły wojskowe kraju, Wojska Obrony Terytorialnej potwierdziły fakt dużego zainteresowanie służbą wojskową. Do Wojskowych Komend Uzupełnień zgłaszają się młodzi, ale i już bardziej dorosłe osoby, które chcą nosić mundur i służyć w wojsku. Pośród nich nie brak i kobiet, które chcą nosić wojskowy mundur.
W ostatnich kilku miesiącach z terenów Niska, Nowej Dęby, Stalowej Woli wiele osób przeszło przeszkolenie i złożyło wojskową przysięgę wstępując do terytorialsów. Jak podkreślają, wojsko pozwala im na możliwości szkoleniowe w zakresie wojskowości, dla innych jest to spełnienie marzeń o służbie w wojsku, której do tej pory nie mieli dla innych jest to po prostu możliwość służby Ojczyźnie. I tutaj nie brakuje malkontentów, którzy twierdza, że wielu terytorialsów szuka w wojsku dodatkowego źródła zarobku.
Jedno jest pewne, dla wielu osób powstające wojska terytorialne to wymarzona szansa na służbę Ojczyźnie, a moment założenia munduru i złożenie przysięgi to jeden z najważniejszych momentów ich życia.