Szanse na przejęcie przez miasto nieczynnego dworca kolejowego są coraz większe.
Parę dni temu do tarnobrzeskiego urzędu wpłynęło pismo od PKP, datowane na 12 września, informujące, iż koleje są zainteresowane oddaniem dworca, ale pod kilkoma warunkami, które miasto winno spełnić. Jednym z nich jest zastrzeżenie, że budynek powinien służyć transportowi publicznemu. Dzisiaj władze Tarnobrzega spotkały się z przedstawicielami PKP w tej właśnie sprawie.
- Przedstawiliśmy m.in. projekt zagospodarowania ulicy Dworcowej włącznie z miejscami parkingowymi oraz mini dworca dla autobusów i busów - informował prezydent Grzegorz Kiełb. - Na początku tego roku rozmawialiśmy w urzędzie marszałkowskim w Rzeszowie, deklarując, że jeśli PKP nie zamierza remontować tarnobrzeskiego dworca, my chętnie przejmiemy go, ale w formie nieodpłatnej. Miasta nie stać na odkupienie budynku. Niemniej będziemy musieli ponieść koszt opinii rzeczoznawcy, który wyceni wartość nieruchomości. Aby cała sprawa zakończyła się pomyślnie, oprócz zgody PKP, którą już mamy, potrzebna jest także zgoda odpowiedniego ministra.
Jak zauważył prezydent, w większości przypadków dworce, którymi polskie koleje nie zajmują się i nie są zainteresowane ich utrzymaniem, stają się własnością gmin. Grzegorz Kiełb przypomniał także, iż już w 2010 r. propozycja połączenia dworca PKS z dworcem PKP, wysunięta przez nieżyjącego wiceprezydenta Andrzeja Wojtowicza, została ujęta w opracowywanym wówczas studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego.
Już wtedy była również mowa o budowie drogi obwodowej. Obecnie plany co do obwodnicy się ziszczają, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by pomysł połączenia dworców został zrealizowany, zwłaszcza w kontekście zapowiedzi PKP o modernizacji linii kolejowej przebiegającej przez Tarnobrzeg.
Dworzec został wzniesiony w 1913 r. nakładem Zdzisława Tarnowskiego, właściciela Dzikowa.