Ukazała się książka autorstwa ks. dra Jerzego Bisztygi na temat tradycji muzycznych Kościoła Sandomierskiego.
Nadchodzący jubileusz 200 lecia Diecezji Sandomierskiej oraz szczególna zachęta bp Krzysztofa Nitkiewicza był inspiracją dla ks. dra Jerzego Bisztygi do przebadania materiałów archiwalnych oraz opracowania i zidentyfikowania muzycznej tradycji naszej diecezji.
- Przystępując do opracowania materiałów chciałem, aby nie było to tylko studium historyczne, ale pewna wskazówka czy wnioski dla współczesnego duszpasterstwa, w którym powinniśmy wykorzystywać piękny dorobek minionych czasów w odnowionej liturgii – wyjaśnia ks. Jerzy Bisztyga.
Jak sam podkreśla, nie jest łatwo określić charakter sandomierskiej tradycji muzyki kościelnej, bo jest ona częścią ogólnej tradycji Kościoła. Jednak na przestrzeni ostatnich dwustu lat istnienia diecezji można wskazać elementy, na które szczególnie kładziono nacisk w formacji muzycznej. – Zawsze podkreślano priorytet chorału gregoriańskiego, jako muzyki kościelnej. Czynili to przede wszystkim biskupi sandomierscy, którzy niejednokrotnie podkreślali jego piękno i wartość. Drugim elementem była troska o pieśń kościelną, jako środek duszpastersko-katechetyczy, zaś trzecim elementem charakterystycznym dla naszej diecezji było bardzo odpowiedzialne wprowadzanie reform soborowych w zakresie muzyki kościelnej. Warto dodać, że na organizowanych festiwalach piosenki religijnej wykonawcy niemal zawsze byli obligowani do wykonania albo jednego utworu z chorału gregoriańskiego lub jakąś pieśń kościelną, wszystko po to, aby nie zatracać pięknego dziedzictwa w zakresie muzyki kościelnej – dodaje autor.
ks. dr Jerzy Bisztyga ks. Tomasz Lis /Foto Gość Książka zawiera także bardzo wiele niecodziennych informacji, odkrytych przez autora podczas opracowywania materiałów archiwalnych. – Ciekawostką jest to, że bp Jan Kanty Lorek, w czasach kleryckich grał w seminaryjnej orkiestrze. To umiłowanie muzyki przełożyło się później na jego troskę duszpasterską w zakresie muzyki kościelnej w diecezji. To właśnie on sprowadził do seminarium, jako profesora muzyki ks. Wendelina Świerczka, który jest autorem dwu hejnałów skomponowanych specjalnie dla Sandomierza. Jeden jest opracowany na dni powszednie, drugi na świąteczne. To one miały być, wedle zaleceń księdza Świerczka, wykonywane z Bramy Opatowskiej – opowiada ks. J. Bisztyga. Wspomina także o wielkim wkładzie sióstr Benedyktynek sandomierskich w tradycje muzyczne miasta. W klasztorze istniał zespół muzyczny złożony z sióstr zakonnych. W archiwach zachował się duży zbiór zapisów nutowych i pieśni wykonywanych przez siostry. Jednym ze skarbów zachowanych w klasztornych archiwach są Godzinki do Męczenników Sandomierskich. – Historia, to także ludzie, którzy ją tworzyli. Biskupi, którzy dbali o formację muzyczną w diecezji oraz księża i organiści, którzy dokładali starań o piękno muzyki i śpiewu na parafiach. Jeden z wybitnych organistów Franciszek Koziołek złożył poruszające świadectwo heroicznej wiary w obozie w Oświęcimiu. Wybitnym organistą był także Stefan Wrocławski, który wychował wielu mistrzów muzyki kościelnej. Trochę zapomnianą i nie do końca odkrytą jest postać ks. Tadeusza Miazgi, który położył zasługi w opracowanie i wypromowanie muzyki sandomierskiej w światowe dziedzictwo kulturowe – podkreśla autor książki. Dodaje także, że ciągle zbyt mało podkreśla się ogromne zasługi najbardziej znanego sandomierskiego kompozytora muzyki kościelnej Mikołaja Gomułki. – Myślę, że zasługuje na to, aby w Sandomierzu odbywał się nie tylko ogólnopolski, ale nawet europejski festiwal muzyki jego imienia – podsumowuje ks. Jerzy Bisztyga.