Na religijnej mapie diecezji są szczególne miejsca kultu. Dziś może trochę zapomniane, ale przed kilkudziesięciu laty zmierzały tam liczne pielgrzymki z pątnikami.
Dokładnie dwa tygodnie temu na łamach sandomierskiego „Gościa Niedzielnego” prezentowaliśmy główne sanktuaria naszej diecezji. Dziś pora na te mniej znane.
Różańcowa Pani
Na klimontowskim wzgórzu znajdziemy podominikański klasztor. W zabytkowym kościele w jednym z bocznych ołtarzy od blisko czterech wieków znajduje się obraz Matki Bożej Różańcowej. Jak podają kroniki, sprowadził go sam fundator klasztoru Jan Ossoliński. „Tam jest obraz Matki Najświętszej, nie wielki, w Moskwie malowany, a stamtąd przez fundatora przeniesiony i bractwu Różańca św. za wielki i kosztowny klejnot darowany. Jest greckiej postaci, przez smagławą, wdzięczną rumianość na twarzy i wejrzenie bardzo miłe, wielce pobudzający do nabożeństwa” – tak maryjny wizerunek opisuje w kronice o. Barącz. Obraz zasłynął cudami na przełomie wieków XVIII i XIX, co rozwinęło ruch pielgrzymkowy oraz spopularyzowało Bractwo Różańcowe. W czasie, gdy klasztor zamieniono na wojskowy lazaret, znajdujących się tam żołnierzy dotknęła epidemia. Dopiero żarliwa modlitwa chorych przed maryjnym obrazem przyniosła zakończenie zaraźliwej choroby.