Nie oglądają się na nikogo, na władze, instytucje, tylko sami przystępują do działania.
W ubiegłą sobotę w Miechocinie odbyła się piękna uroczystość wprowadzenia do wyremontowanej kapliczki odrestaurowanego obrazu Matki Bożej Dzikowskiej. Termin wydarzenia był nieprzypadkowy, organizatorzy - parafia, zarząd osiedla i sami mieszkańcy - pragnęli w ten sposób uczcić 100. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie, a swój trud włożony w odnowienie zabytku ofiarować jako dziękczynne wotum.
Ale owego wotum nie byłoby, gdyby nie społeczna inicjatywa wielu mieszkańców Miechocina, którym na sercu leżało i leży dobro, wygląd, przeszłość ich osiedla, ich małej ojczyzny, jak to się dzisiaj ładnie określa. Poświęcali swój czas i siły osobiście pracując przy remoncie, jeżdżąc, chodząc wypraszali pieniądze potrzebne na zakup materiałów. Szczęśliwie natrafiali na ludzi, którzy chętnie ofiarowali większe lub mniejsze sumy na ten zbożny cel. Gdyby nie ich całkowicie bezinteresowna inicjatywa, nie wiadomo jaki byłby los kapliczki i ponad stuletniej kopii cudownego obrazu Dzikowskiej Pani, które wymagały coraz pilniejszej interwencji konserwatorskiej.
Chwała im za to!
Jak się okazuje, takich społeczników na szczęście w Tarnobrzegu nie brakuje. Otóż od pewnego czasu trwają prace przy kolejnej kapliczce, tym razem stojącej na Nadolu. Grupa osób, miłośników dawnego Dzikowa, zajęła się urokliwą kapliczką i, jak deklaruje, na uroczystość Bożego Ciała będzie ona jak nowa.
Postawy, działania takich ludzi są niezwykle budujące, dobitnie świadczą, że jeszcze w narodzie duch społecznikostwa nie umarł. Szczęśliwie są bowiem osoby, które nie głoszą wszem i wobec, iż tu czy tam źle się dzieje, tylko widząc potrzebę zaangażowania się w jakieś przedsięwzięcie, zakasują rękawy i przystępują do działania. Nie obnosząc przy tym swym zasług i nie oczekując na medale, czy dyplomy uznania.