- Te 50 lat minęło zbyt szybko - stwierdził z żalem Stanisław Wiącek.
Zofia i Stanisław Wiąckowie wraz z 15 innymi parami świętowali dzisiaj na Zamku Tarnowskich w Tarnobrzegu złote gody małżeńskie.
Uroczystość rozpoczęła się od wręczenia medali za długoletnie pożycie małżeńskie, przyznanych przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, którymi jubilatów odznaczył sekretarz miasta Przemysław Rękas. - Dzisiejszy dzień jest przykładem realizacji zasady trwałości małżeństwa, potwierdza także słuszność wyboru, jakiego dokonaliście państwo pół wieku temu, który konsekwentnie realizujecie rok po roku - zwrócił się do gromadzonych małżeństw P. Rękas. - Jestem pełen uznania za trud i pracę włożone w dotrzymanie przysięgi oraz wychowanie dzieci, wnuków. Jesteście wzorem godnym naśladowania.
W gronie jubilatów, którzy wznieśli w Wielkiej Sali zamku symboliczną lampkę szampana, byli: Maria i Stanisław Bajkowie, Janina i Michał Bujakowie, Teresa i Czesław Gaikowie, Halina i Władysław Jarzynowie, Marianna i Bronisław Korczakowie, Barbara i Roman Łukasikowie, Stanisława i Walerian Masłowscy, Danuta i Leon Matuszewscy, Maria i Tadeusz Mazurkiewiczowie, Zofia i Piotr Myszkowie, Maria i Wasili Pietrowowie, Emilia i Adam Rudzińscy, Cecylia i Jerzy Sieczkowie, Helena i Stanisław Szwedowie oraz Wanda i Henryk Wdowiczowie.
- Trudno ująć w jednym zdaniu to wszystko, co złożyło się na nasze udane małżeństwo - mówiła Zofia Wiącek. - Z pewnością wśród wielu, wielu powodów należy wymienić zrozumienie i tolerancję, poznawanie i wzajemne wybaczanie słabości - zaznaczył pan Stanisław. - A ja podkreśliłabym przede wszystkim zakorzenienie naszego życia, naszego małżeństwa w Bogu - mówiła pani Zofia. - Pan daje siłę, pozwala również spojrzeć na siebie i tę drugą osobę zupełnie inaczej. Dostrzega się wówczas nie tylko swoje dobro, ale również innych. Ponadto potrzeba pokory i dialogu. Gdy się rozmawia, można wiele rzeczy sobie wyjaśnić, wyeliminować to wszystko, co rani. Ogromną rolę w naszym wspólnym życiu odegrał Domowy Kościół, do którego należymy. Poprzez przynależność do niego pogłębiała się nie tylko nasza wiara, ale również łącząca nas więź - zaznaczyła Z. Wiącek.
Szczęśliwi państwo Wiąckowie Marta Woynarowska /Foto Gość - Nie ma jednej recepty na dobre i długotrwałe małżeństwo - stwierdziła Maria Pietrow. - Ale z pewnością wielkie znaczenie ma dojrzałość i świadomość, czym małżeństwo jest. Tutaj widzę ogromną rolę, jaką mają do odegrania państwo oraz Kościół, które, dbając o dobro rodziny, winny dołożyć wszelkich starań, by młodych ludzi we właściwy sposób przygotować do wspólnej drogi. Decyzja o zawarciu małżeństwa jest jedną z najważniejszych, wszak jest to związek na całe życie. Dlaczego dzisiaj jest tak wiele rozwodów? Bo młodzi nie wiedzą, czym tak naprawdę jest małżeństwo. Podejmują decyzje pochopnie, niedojrzale, myląc często zauroczenie z miłością. Dlatego należy im uświadamiać, wyjaśniać i uczyć, co kryje się po mianem „małżeństwo”. Na drogę wyjeżdża się, mając prawo jazdy, a w przypadku ślubu nie ma go, a powinno być - zaznaczyła, z lekkim uśmiechem, M. Pietrow.