Działają jak św. Brat Albert z miłością i bez uprzedzenia dając schronienie i pomoc potrzebującym opieki i wsparcia.
Od ponad ćwierć wieku otwierają na oścież i gościnnie drzwi schroniska dla bezdomnych, opuszczonych, chorych i wymagających opieki starszych osób. Tutaj swój dom znajdują nie tylko samotne kobiety z terenu parafii, gminy czy diecezji, ale każdy, kto potrzebuje opieki i schronienia. Bez zbędnego pytania: dlaczego, i co się stało, ale po albertyńsku, z otwartymi ramionami i słowami: dobrze, że jesteś i jak możemy ci pomóc?
Otwarte drzwi i dłonie
Tak naprawdę to zwykły dom, może trochę większy niż normalny rodzinny budynek, leżący przy głównej ulicy przebiegającej przez Gorzyce. Powstał jako dom katechetyczny, lecz gdy religia trafiła pod szkolną strzechę, trzeba było znaleźć nowy pomysł na zagospodarowanie budynku. – W niełatwy czasie transformacji politycznej i gospodarczej bardzo wiele osób traciło nagle pracę, niektórzy pozostawali bez dachu nad głową. Było to jedno z ważnych wyzwań, jakie stanęła przed naszą parafią. I wtedy przyszedł pomysł na zaadaptowanie tego budynku jako przytułku i miejsca schronienia dla najbardziej potrzebujących – wspomina ks. Władysław Drewniak, proboszcz parafii w Gorzycach. Rozpoczęto wiec jego adaptację na takie potrzeby. Gdy był gotowy, szybko pojawiły się pierwsze osoby, które wymagały takiej pomocy. – Chcieliśmy, aby to nasze działanie było umiejscowione w jakiś strukturach działalności charytatywnej. Wtedy zrodził się pomysł dołączenia do Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta – dodaje.
Wspólna modlitwa w Godzinie Miłosierdzia ks. Tomasz Lis /Foto Gość W tym czasie przy parafii powstała grupa osób, która zaangażowała się w działanie schroniska. – Poznaliśmy idee działalności albertyńskiej oraz postanowiliśmy jako gorzyckie koło dołączyć do struktur Towarzystwa. Ta afiliacja daje nam możliwości prowadzenia działalności charytatywnej i pozyskiwania środków na prowadzenie takiego domu w którym świadczona jest pomoc najbardziej potrzebującym – opowiada Stanisław Gołębiowski, prezes gorzyckiego koła. Podkreśla jednocześnie, że okoliczne samorządy w wielu przypadkach bardzo życzliwie i ze zrozumieniem podchodzą do dzieła jakie realizuje schronisko, wspierając jego działania materialnie.
Troska o ciało i duszę
Po zakończeniu prac adaptacyjnych w schronisku zamieszkali pierwsi pensjonariusze. Obecnie w schronisku zamieszkuje 9 pensjonariuszek, a docelowo jest 15 stałych miejsc. Podopieczne są w przedziale wiekowym od 55 do 93 lat. – W czasie niedawnej powodzi musieliśmy przyjąć więcej osób, które na skutek kataklizmu straciły dach nad głową. Nasze schronisko przeznaczone jest dla samotnych i ubogich kobiet. Wiele z nich to osoby bezdzietne, samotne i w podeszłym wieku, które nie mogą mieć zapewnionej opieki ze strony najbliższych. Zdarzają się i przypadki, że trafiają do nas panie, opuszczone przez najbliższych, poranione przez życie. Czasem stajemy się miejscem schronienia dla osób bezdomnych, których trafiają do nas prosto z ulicy. Jeszcze się nie zdarzyło żebyśmy odmówili miejsca osobie potrzebującej – opowiada Stanisław Gołębiowski. Przytulne pomieszczenia i domowa opieka sprawiają, że osoby czują się tutaj jak w domu i pośród swoich.
– Jedna z naszych podopiecznych, która jest w schronisku od samego początku, jakiś czas temu musiała na pewien czas trafić do DPS-u w Tarnobrzegu, po krótkim okresie pobytu, mimo dużo lepszych warunków jakie tam jej zapewniano, poprosiła o powrót do naszego schroniska. Podkreślała, że tutaj jest jej dom – opowiada Krzemińska Anna, kierownik schroniska. Posługa serca niesiona przez księży ks. Tomasz Lis /Foto Gość Dodaje, że podopieczne mają zapewnioną całodobową opiekę pielęgnacyjną, a nad ich zdrowiem czuwa zespół medyczno-pielęgniarski. Schronisko jest odwiedzane także przez dzieci, młodzież i grupy wolontariuszy. Organizowane są spotkania świąteczne, jasełka a nawet mini koncerty. – Ważnym elementem troski o nasze podopieczne jest pomoc duchowa i duszpasterska. Pomocą służą nam siostry mieszkające w sąsiednim budynku. Odprawiane są tutaj Msze św., oraz przychodzimy z posługą sakramentalną. Dostrzegam jak bardzo ważne jest także uzdrowienie duchowe i przywrócenie osobistej godności, które dokonuje się często po latach doznawanych zranień – opowiada ksiądz W. Drewniak. Proboszcz dodaje, że schronisko odgrywa także bardzo ważną rolę w życiu parafii. – Jest ono miejscem konkretnego miłosierdzia. Jest świetną szkołą, jak możemy pomagać najbardziej potrzebujących na wzór św. Brata Alberta, który troszczył się o potrzebujących, którzy byli obok – dodaje proboszcz.