Każde święta, czy to Wielkanoc, czy Boże Narodzenie, obchodzone są i świętowane według lokalnych zwyczajów. Związane jest to, oczywiście, z tradycją i kulturą. Mało tego, gdy w jednej z części świata obchodzone są w zimnie wczesnej wiosny, na drugiej półkuli często świętuje się w upalnym słońcu.
- Dla nas, Polaków, oczywiście, najpiękniejsze święta to te spędzane zgodnie z polską tradycją, bo wszyscy wiemy, że piękniejszej nie ma. Jednak będąc na misjac, odkrywa się także piękno odmienności, różności. Choć tutaj, w Gulu, pośród ludu Acholi, Święta Wielkanocne spędzamy trochę inaczej. I właśnie w tej inności swoiste piękno - opowiada Joanna Owanek, misjonarka. Niezwykłe święta w Afryce Archiwum prywatne Opisując lokalne zwyczaje, podkreśla, że nie różnią się one zbytnio od naszych, polskich, jednak mają swój koloryt, intensywność wyrażania emocji i afrykańską specyfikę. - Oczywiście, wszystko zaczyna się już w Niedzielę Palmową, która obchodzona jest bardzo uroczyście i radośnie. Każda osoba, która przychodzi na Mszę św., trzyma w ręku chociażby małą gałązkę palmową, po którą trzeba wybrać się kilka dni wcześniej do lasu. Niektórzy, zwłaszcza dzieci, splatają liście palmy, tworząc dość ciekawe kombinacje. Niekiedy na końcach umieszczają kwiatki opadłe z krzaków, by ich palma była kolorowa i piękna. Rzadko można spotkać osobę, która nie miałaby palmy - opowiada misjonarka.
Tego roku właśnie jej przydarzyła się bardzo ciekawa historia związana z wielkanocną palmą. - Tego dnia wybrałam się do jednej kaplic (Kirombe) na Mszę św. Niestety, nigdzie nie dostałam gałązki. Oprócz tego, że byłam spóźniona i jak dojechałam, procesja już trwała, to jeszcze nie miałam palmy. Poczułam się dość osobliwie, sama jedna bez zielonej gałązki. I wtedy zobaczyła mnie pewna młoda kobieta z małym dzieckiem na ręku. Widząc, że nie mam palmy, oderwała kawałek od swojej gałązki i podarowała mi. Dzięki temu obie miałyśmy palmy. Niby mały gest, ale za to jaki miły i wymowny - opowiada Joanna.
Jak opisuje, procesja i cała Msza św. były bardzo radosne, ludzie nie przestawali śpiewać i wołać: "Hosanna!", wymachując palmami.
Niedziela Palmowa w Ugandzie Archiwum prywatne Afrykańskie Triduum Paschalne raczej niczym nie różni się od tego, które my znamy. - Liturgia sprawowana jest w ten sam sposób, tylko trwa znacznie dłużej. Jednak Msza Krzyżma i poświęcenie świętych olejów nie odbywa się w Wielki Czwartek, ale już w Wielki Wtorek. Podczas liturgii w Wielki Czwartek kapłan, oczywiście, obmywa nogi kilku osobom na pamiątkę obmycia nóg apostołów przez Jezusa - opowiada misjonarka.
Podkreśla, że bardzo pięknie i nietypowo przeżywane są nabożeństwa wielkopiątkowe. - W Gulu w Wielki Piątek o 9.00 rano rozpoczyna się wielka Droga Krzyżowa ulicami miasta. Jest to niezwykłe przeżycie, bo kolejne stacje to kaplice lub kościoły różnych wyznań. W Drodze Krzyżowej udział biorą wszyscy chrześcijanie, bez względu na obrządek. Dzięki temu wszyscy razem idziemy ramię w ramię, przeżywając nabożeństwo. Jest ono również inscenizowane. Występują w nim wszystkie postacie z opisów ewangelijnych, a ludzie odgrywają swoje role bardzo dobrze. Za pierwszym razem, kiedy uczestniczyłam w takiej Drodze Krzyżowej, sama bałam się strażników i wojska, którzy krzyczeli pełni emocji. W pewnym momencie człowiek zaczyna dostrzegać, że jest częścią tego, co się dzieje, że też może krzyczeć, płakać jak kobiety nad Jezusem lub starać się pomóc nieść krzyż. Taka Droga Krzyżowa, choć bardzo wymagająca, bo trwa cały dzień, jest niezwykłym przeżyciem, wtedy naprawdę całe miasto Gulu, wszyscy od najmłodszych, przez młodzież, dorosłych po naprawdę starszych ludzi, wszyscy idą razem, przeżywając ból i mękę Chrystusa - opowiada misjonarka pochodząca z Zarzecza.
Afrykańska Niedziela Palmowa Archiwum prywatne Pośród wielu wielkotygodniowych zwyczajów jedyne za czym tęsknią misjonarki, to, oczywiście, święcenie pokarmów. Tej tradycji, niestety, nie ma w Afryce, podobnie jak i porannej Mszy rezurekcyjnej w Niedzielę Zmartwychwstania. - W Wielką Sobotę Msza wieczorna jest bardzo radosna. W momencie, gdy brzmi: "Chwała na wysokości Bogu", człowiek aż ma ciarki na plecach. Wszyscy śpiewają najgłośniej, jak tylko potrafią, kobiety nie przestają krzyczeć z radości. Po skończonym śpiewie jeszcze długo ludzie klaszczą i krzyczą radośnie. Jest to tak piękny moment, nie da się nie wzruszyć. Oczywiście, na Mszy wieczornej odbywa się także chrzest. Zwykle nie jest to jeden, dwa czy trzy, ale jest ich dużo dużo więcej - opowiada Joanna Owanek.
Jak opowiada misjonarka, ludzie Acholi nie obchodzą tych świąt w jakiś szczególny sposób. - Oczywiście, każdy wyjeżdża do swej wioski, by spotkać się z rodziną. Całą Niedzielę Wielkanocną oraz poniedziałek ludzie spędzają ze swoimi rodzinami, siedząc, rozmawiając oraz wspólnie gotując. Jest to też czas, kiedy wszyscy jedzą coś lepszego, czyli na przykład kurczaka, na co nie mogą sobie normalnie pozwolić. Spotykają się nie tylko same rodziny, ale dołączają do nich też całe wspólnoty, wioski. Jest to jedno wielkie wspólne świętowanie. To, co wyróżnia takie spotkania, oprócz lepszego jedzenia, to także muzyka. Każde świąteczne spotkania odbywają się przy głośnych dźwiękach muzyki, po jakimś czasie ludzie zaczynają śpiewać i tańczyć - opowiada.
W Gulu Asia pracuje razem z Ewą Maziarz w tamtejszym sierocińcu. Wraz z innymi misjonarkami w Święta Wielkanocne starają się zorganizować dla dzieci jakieś małe przyjęcie z muzyką, słodyczami i sodą. - Zazwyczaj jest to popołudnie, kiedy wszystkie mamy oraz dzieci mogą siąść razem, odpocząć i cieszyć się świątecznym dniem. A później, oczywiście, tańce do późnego wieczora - podkreśla misjonarka. Tego roku chcą wziąć kilkoro niepełnosprawnych dzieci i przejść z nimi kilka stacji Drogi Krzyżowej ulicami Gulu, by mogły zobaczyć inscenizację Męki Pańskiej.
Nasze misjonarki przesyłają z serca najlepsze życzenia. - Pragniemy wszystkim życzyć bardzo owocnego przeżycia tego szczególnego czasu, by wszyscy poczuli i dostrzegli, jak wielką miłością nas obdarzył Bóg, że wydał swojego Syna, by zmarł za nas i przywrócił nam życie - z uśmiechem życzą Asia i Ewa z Gulu w Ugandzie.