W kilku parafiach naszej diecezji działa Bractwo św. Józefa. Poprzez swoją działalność przypominają o powołaniu mężczyzny, jakim jest troska o rodzinę i modlitwa za nią.
Coraz trudniej przekonać młodych, że św. Józef pomaga dobrze zrealizować nasze ojcostwo. Dziś świat podziwia silnych, wysportowanych i dobrze zarabiających facetów. Jest jednak druga strona medalu, duchowa strona ojcostwa. Od blisko dwudziestu lat działające na terenie naszej diecezji Bractwo św. Józefa, skupiające w swoich szeregach mężczyzn i ojców, pomaga w odkryciu i realizacji tej właśnie strony ojcowskiego powołania.
- Najpierw powstało Bractwo przy sanktuarium św. Józefa w Nisku. Jego inicjatorem był ówczesny proboszcz ks. Marian Balicki. Działalność Bractwa zatwierdził wtedy bp Wacław Świerzawski, nadając mu także odpowiedni Statut. W naszej parafii koło Bractwa św. Józefa powstało 14 stycznia 2001 r. dzięki inicjatywie ks. Michała Józefczyka, który wtedy był proboszczem naszej parafii - opowiada Zygmunt Kliza.
Zygmunt Kliza ks. Tomasz Lis /Foto Gość Bractwo św. Józefa jest wspólnotą mężczyzn, szczególnie ojców, zatroskanych o uświęcenie własne oraz swoich rodzin. Jest to kościelna wspólnota modlitewno-apostolska. Jej celem jest także upowszechnianie kultu św. Józefa, szczególnie jako patrona ojców i rodzin.
- W naszym kole jest nas 20 braci. Kilkunastu już odeszło do wieczności, a coraz trudniej zachęcić młodych mężczyzn i ojców do działania we wspólnocie i to kościelnej. Do Bractwa może należeć, mężczyzna po 18 roku życia. Stan cywilny nie gra roli - dodaje z uśmiechem pan Zygmunt.
Bractwo działa w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnobrzegu ks. Tomasz Lis /Foto Gość Tarnobrzeskie koło Bractw św. Józefa jest zaangażowane w duszpasterstwo przy parafii oraz dzieła dobroczynne. - Czynie bierzemy udział w niedzielnej Mszy św. poprzez czytanie Liturgii Słowa, włączamy się w uroczystości parafialne i uczestniczymy w nich w naszych specjalnych strojach Bractwa - dodaje pan Zygmunt. Przez lata jeden z członków Bractwa czynnie działał pomagając w hospicjum przy parafii. Teraz panowie, którzy działają w grupie św. Józefa indywidualnie angażują się w różnorakie działa charytatywne. - Co miesiąc mamy noc modlitewnego czuwania, taka noc męskiej modlitwy. Z 18 na 19 dnia każdego miesiąca prowadzimy całonocne czuwanie w naszym kościele. Zmieniamy się, tak aby całą noc był ktoś na adoracji Najświętszego Sakramentu. To ważny dla nas czas, byśmy przed Chrystusem pytali o nasze życiowe powołanie, jakie ono jest, jakimi jesteśmy i jak się realizujemy jako mężczyźni - podkreśla pan Zygmunt Kliza.
Józef Leszek ks. Tomasz Lis /Foto Gość - Jako mąż i ojciec rodziny staram się przede wszystkim być dobrym tatą, na wzór św. Józefa. Myślę, że mam podobny charakter do Niego, jestem małomówny. Dziś wiem, że osobiste świadectwo dobrego życia lepiej wychowuje niż nakazy. Zawsze wolałem z dziećmi rozmawiać na stopie miłości i przyjacielskości niż z góry ustalonym autorytetem. Przynosi to wspaniałe efekty: buduje wspólnotę rodzinną i autorytet wśród dzieci - podkreśla Józef Leszek. Jak opowiada przynależność do Bractwa zobowiązuje do osobistej formacji i kultu św. Józefa. Członkowie Bractwa podkreślają, że zależy im na tym, aby do wspólnoty dołączali młodsi mężczyźni, którym czasem trudno odnaleźć się we współczesnym społeczeństwie, jako ojcowie i we wspólnocie Kościoła, jako odważni i praktykujący katolicy. - To odpowiedni patron na nasze czasu. Pokorny, dobry i zatroskany o rodzinę. Czy nie o takim ojcostwie jako mężczyźni marzymy? - dodaje Z. Kliza.