Niesie pomoc dzieciom, dorosłym i starszym. Troszczy się o niepełnosprawnych i chorych. Z Jagodą Drozd, uczennicą klasy If Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu, tarnobrzeską laureatką konkursu „Ośmiu Wspaniałych”, która będzie reprezentować miasto w ogólnopolskim finale rozmawia Marta Woynarowska.
Marta Woynarowska: Czy nominacja miejskiej kapituły wyłaniającej „Ośmiu Wspaniałych Tarnobrzega” zaskoczyła Cię?
Jagoda Drozd: Przyznaję, że decyzja kapituły była dla mnie niespodziewana. Każdy bowiem myśli, że są lepsi od niego, bardziej zasłużeni, że przecież ja nic takiego wielkiego nie zrobiłam. Kiedy w piątek usłyszałam o mojej nominacji byłam tak zaskoczona, że nie bardzo wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Dzisiaj już nieco ochłonęłam, niemniej nadal jestem trochę zdziwiona werdyktem. Zwłaszcza, że wszystkie moje działania wynikały i wynikają z potrzeby serca, z wewnętrznego imperatywu. Nie czynię tego dla zasług i właściwie nie lubię stwierdzenia, że „zasłużyłam na wygraną”. Bo będę to bardzo mocno podkreślać – nie robię niczego dla zasług, tylko dla innego człowieka.
Co skłoniło Cię do zainteresowania się wolontariatem?
Kilka lat temu zapadłam na chorobę nowotworową. Podczas pobytu w lubelskiej klinice na oddziale onkologicznym odwiedzali nas wolontariusze. Ich pojawienie się dla nas, czyli dzieci i dorosłych, którzy znaleźliśmy się jakby po drugiej stronie barykady, stanowiło ogromny zastrzyk radości, powiewu ze świata zdrowia, że świata znajdującego się gdzieś za szpitalnymi murami. Po wyzdrowieniu postanowiłam, miałam bowiem taką olbrzymią wewnętrzną potrzebę, spłacić dług wobec dobra, które mnie spotkało w czasie leczenia. Chciałam robić to, co czynili wolontariusze odwiedzający nas chorych w szpitalu. Mimo, iż mają wiele swoich obowiązków, uczą się bowiem w szkołach, studiują, pracują, to jednak potrafią znaleźć czas dla chorego bliźniego.
Kiedy zaczęła się Twoja działalność charytatywna?
Po wyzdrowieniu, będąc uczennicą Gimnazjum w Zespole Szkół im. Jana Pawła II w Gorzycach, włączyłam się do projektu „Przystanek ku dorosłości” realizowanego przez Stowarzyszenie Sami Dla Siebie. Był to projekt grantowy, który udało się naszej szkole wygrać. Zgodnie z założeniem uczestniczyło w nim 20 osób podzielonych na cztery grupy – wolontariuszy, wśród których znalazłam się i ja, dziennikarzy, kronikarzy oraz aktorów. W grupie aktorskiej można doszukać się mojego śladowego uczestnictwa. Napisałam bowiem bajki, zrealizowane przez zespół aktorów, które można znaleźć w internecie. Główne siły skierowałam jednak ku działalności charytatywnej, ukierunkowanej na osoby niepełnosprawne. Podjęliśmy współpracę z Warsztatami Terapii Zajęciowej, gdzie odwiedzaliśmy ich uczestników, nie po to, aby im pomagać, ale by razem pobyć. Odwiedziny te dały nam bardzo wiele, sporo się nauczyliśmy, gdyż osoby z warsztatów mają ogromną wiedzę i fantastyczne umiejętności, talenty. Bezcenne były lekcje cierpliwości, jakiej wymagały niektóre zajęcia plastyczne. Pierwszy raz zetknęłam się wówczas z pracą w glinie, która jak się okazało wcale nie jest prosta. Drugą instytucją, z którą współpracowaliśmy w ramach projektu, był Dom Samotnych Kobiet im. Brata Alberta. W każdy piątek zaraz ;po lekcjach po parę osób odwiedzaliśmy mieszkanki domu, wśród których przeważały starsze, samotne, często chore panie. I mimo, że to było piątkowe popołudnie, czyli początek upragnionego weekendu, to nikt nie szemrał, tylko ochoczo szedł w odwiedziny. Dla pań była to wielka radość, mogły bowiem porozmawiać z nami, często czytaliśmy im książki, potrzymaliśmy za rękę, przytuliliśmy się. Dawaliśmy im chwilę oderwania od trudnej codzienności.
Zrodził się wówczas dodatkowy pomysł zorganizowania koncertu charytatywnego na rzecz wsparcia Domu Samotnych Kobiet, który odbył się w Dzień Kobiet 2015 r. Każdy wchodzący na koncert wrzucał do puszki dowolny datek. Udało się nam zebrać ok. 2 tys. zł. Cała kwota została przekazana na ręce pani dyrektor z przeznaczeniem na najbardziej potrzebne rzeczy, w tym środki higieny osobistej, środki czystości itp.
Dużym przedsięwzięciem był wyjazd do Lublina na oddział onkologii dziecięcej. Zbieraliśmy maskotki, książki. Aby mogły trafić do dzieci musieliśmy zachować wszelkie procedury, przede wszystkim wszystkie rzeczy musiały być sterylne, gdyż dzieci przechodzące chemioterapię pozbawione są całkowicie odporności, każda bakteria czy wirus jest dla nich niezwykle groźny. Było to niezapomniane przeżycie, nigdy nie stracę z oczu widoku rozradowanych buzi. Tam po drugiej stronie bowiem też jest życie i radość.
Obecnie kontynuujesz działalność w Klubie Ośmiu Wspaniałych, działającym w Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu, prowadzonym przez Ewę Wnuk.
Od września ubiegłego roku jestem uczennicą tej zasłużonej szkoły. Udało się nam zorganizować już zbiórkę żywności oraz kosmetyków do higieny dla niepełnosprawnego Arka.
Staramy się dostrzegać i docierać do różnych grup osób potrzebujących różnorakiego rodzaju wsparcia. Pomagaliśmy niepełnosprawnym, chorym z Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego przy ul. Dekutowskiego, gdzie wystąpiliśmy z koncertem kolęd. Obecnie planujemy zbiórkę zabawek dla dzieci w lubelskiej klinice. Nie jest to łatwa sprawa, gdyż trzeba przejść przez wszystkie procedury, ale ponieważ mam już doświadczenie, wierzę więc, że nie będzie problemów.
Rozumiem, że z wolontariatem nie zamierzasz się rozstawać.
Absolutnie nie. Będę starała się zawsze znaleźć czas dla innych osób. Planuję zostać lekarzem onkologiem dziecięcym. Będę mogła pomagać innym i spłacać dług za wyzdrowienie. Ale wcześniej, jak ukończę 18 lat chcę zostać wolontariuszem Fundacji „Mam marzenie”, by iść wciąż dalej i dalej…