- Wielki Post powinien stać się drogą, po której będziemy szli za Chrystusem, żeby narodzić się ponownie i uratować swoje życie, i świat, w którym żyjemy - mówił bp Krzysztof Nitkiewicz.
Rozpoczynający się czas Wielkiego Postu to okres przygotowania do Świąt Paschalnych. W Środę Popielcową posypujemy nasze głowy popiołem na znak gotowości do rozpoczęcia pokuty i osobistego nawrócenia.
W katedrze sandomierskiej Mszy św. wraz z obrzędem posypania głów popiołem przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz. Podczas Eucharystii odbył się także katechumenalny obrzęd wybrania czyli wpisania imienia kandydatów do chrztu do specjalnej Księgi Katechumenów. W homilii bp K. Nitkiewicz mówił o znaczeniu posypania głów popiołem. Zauważył, że obrzędy liturgiczne nie mogą być pustymi gestami. Dlatego podejście do kapłana posypującego popiołem powinno być zewnętrznym wyrazem wkroczenia na drogę nawrócenia. Wielki Post stanie się w ten sposób duchową wędrówką prowadzącą ku Bogu i ludziom, mającą na celu odbudowanie życia wewnętrznego i zewnętrznych relacji. Kaznodzieja podkreślił, że wobec wszechobecnego zła, które dotyka każdego, jest to konieczne. - Coraz bardziej oddalamy się od Bożego projektu, jaki miał Stwórca powołując do istnienia pierwszych ludzi. Brakuje nam niewinności dziecka Bożego narodzonego w dniu chrztu. Czyż barbarzyński spektakl teatralny „Klątwa” wystawiany w Warszawie, jego twórcy i obrońcy, nie są obrazem stanu ducha wielu współczesnych Polaków? Czy nie stanowi to kwintesencji człowieczeństwa uformowanego daleko od Boga i od uniwersalnych wartości? Dobrze, że protestujemy, że modlimy się za bluźnierców i powtarzamy za św. Pawłem „w imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem”. Nie możemy jednak czuć się ani lepsi, ani bezpieczni. Pomimo przynależności do Kościoła, praktyk religijnych, odwoływania się do tradycji chrześcijańskiej, pozostajemy kruchymi ludźmi podatnymi na zło. A ono jest jak rdza, która najpierw pokrywa powierzchnię, żeby następnie wgryzać się coraz głębiej, aż zniszczy wszystko. O ile proch jest symbolem obumieraniem ludzkiego ciała i przemijania, grzech może być synonimem totalnej zagłady, gdyż niszczy wszystko w wymiarze doczesnym i wiecznym. Często niestety o tym zapominamy – mówił bp K. Nitkiewicz. - Wielki Post jest ratunkiem dla nas wszystkich. Jak mówi św. Efrem: on oczyszcza ale nie niszczy. Stanowi okazję do wykarczowania przynajmniej w części zła, które nosimy w sercu i przyjęcia do niego Bożej łaski. To bardzo długa i żmudna droga, wymagająca najpierw wejścia niejako w samych siebie, aby w świetle Słowa Bożego zrozumieć jacy jesteśmy. A potem trzeba dążyć konsekwentnie do zmiany sposobu myślenia i działania. To praca na całe życie. W tej wędrówce pomocne są post, modlitwa i jałmużna, które dyscyplinując ducha i ciało, pomagają żyć w posłuszeństwie woli Bożej – wskazywał hierarcha. - Ta droga może się dłużyć, może wydawać się mało efektywna. Tym bardziej, że tempo życia stale przyśpiesza, a my chcemy mieć wszystko natychmiast i bez większego trudu. Dlatego Wielki Post kieruje nasze spojrzenie ku Chrystusowi cierpliwie i z miłością dźwigającemu krzyż. Chrystusowi, który się słania, potyka, ale nie ustaje. Droga prowadząca do miejsca egzekucji wydaje się nie mieć końca, podobnie jak agonia w niewyobrażalnych cierpieniach na szczycie Golgoty. On jednak pragnie objąć swoją ofiarą ludzi wszystkich czasów, aby wyrwać nas z mocy zła i ocalić przed śmiercią wieczną – wyjaśniał biskup ordynariusz. - Wielki Post powinien stać się drogą po której będziemy szli za Chrystusem, żeby narodzić się ponownie i uratować swoje życie i świat w którym żyjemy. Mamy przecież zgodnie z nauczaniem św. Pawła "spełniać w imieniu Pana Jezusa, jakby posłannictwo samego Boga". To wymaga czujności i podjęcia walki z własną słabością oraz z diabłem, który ją wykorzystuje. Jesteśmy grzesznikami ale dzięki Bożemu miłosierdziu możemy wspinać się na wyżyny człowieczeństwa i u kresu ziemskiej wędrówki zastukać do bram nieba – podsumował bp K. Nitkiewicz.
Nowi katechumeni ks. Tomasz Lis /Foto Gość Po homilii odbył się obrzęd wybrania czyli wpisania imienia dwóch osób dorosłych kandydatów do chrztu do Księgi Katechumenów. Podczas obrzędu biskup na podstawie świadectwa rodziców chrzestnych i katechistów, ogłosił akt wybrania spośród grona katechumenów dwóch kandydatów, które własnoręcznie wpisały swoje imię do Księgi Katechumenów.
Moment wpisania imienia do Księgi Katechumenów ks. Tomasz Lis /Foto Gość Nowi katechumeni to Emila i Maksymilian. Osoby te w najbliższą Wigilię Paschalną przyjmą sakramenty Chrztu, Bierzmowania i Eucharystii.
Następnie odbył się obrzęd posypania głów popiołem na znak rozpoczęcia czasu osobistego nawrócenia i pokuty.