Z miłości do mamy

Od tego roku fundacja będzie przyznawać stypendia dla najbardziej uzdolnionych uczniów szkół podstawowych w Rudniku nad Sanem.

O Fundacji „Ocalić od zapomnienia” im. Stanisławy Tutka, z Barbarą Tutka, lekarką i znawcą sztuki rozmawia Andrzej Capiga.

Andrzej Capiga: Fundacją działa krótko, niecały rok.

Barbara Tutka: Tak. Została zarejestrowana w maju ubiegłego roku, niedługo po tragicznej śmierci mamy - Stanisławy. Mama była nauczycielką w szkołach w Rudniku. Pochodziła zaś rodziny z Romańskich, jednej z najstarszych w tym mieście, która osiedliła się na tych terenach w drugiej połowie XVI w. Dowody na są w metrykalnych księgach. Tak przekazał mi ks. Franciszek Nicałek, nieżyjący już rudnicki regionalista, w czasie gdy był moim katechetą.

Andrzej Capiga: Jakie są podstawowe cele fundacji i kogo skupia?

Barbara Tutka: Głównym jej celem jest inicjowanie działalności kulturalnej, patriotycznej, historycznej i muzealnej w Rudniku. Także gromadzenie zbiorów dawnej sztuki i pamiątek historycznych. Od tego roku, ku pamięci mamy, fundacja będzie przyznawać stypendia dla najbardziej uzdolnionych uczniów szkół podstawowych. Będą to trzy stypendia po 500 zł każde. Fundację tworzą cztery osoby: Barbara Tutka, mój brat - Piotr, Mariusz Bartosiewicz oraz Barbara Zawół.

Andrzej Capiga: Mimo krótkiego czasu od powstania, fundacja może już pochwalić się kilkoma osiągnięciami.

Barbara Tutka: Jesienią zeszłego roku w Centrum Wikliniarstwa w Rudniku nad Sanem zorganizowaliśmy prelekcję pt. „Ikony z wizerunkiem Matki Boskiej”. Kolejna, w grudniu, dotyczyła tradycji ziołolecznictwa na Podkarpaciu.

Andrzej Capiga: Ratujecie też od zapomnienia zarówno ludzi, jaki i dobra materialne. Najlepszy przykładem jest renowacja obrazu ks. Jana Chryzostoma Miksiewicza oraz prelekcja na jego temat w Centrum Wikliniarstwa.

Barbara Tutka: Na dziewiętnastowieczny obraz ks. Jana Chryzostoma Miksiewicza natknęłam się na strychu domu parafialnego. Obraz, za zgodą proboszcza, odrestaurowałam i przekazałam do parafialnego muzeum.

Andrzej Capiga: Odkrycie obrazu sprawiło, iż zainteresowała się pani bliżej osobą ks. Miksiewicza. Kim on był dla Rudnika?

Barbara Tutka: Była to nietuzinkowa postać. Był nie tylko, od 1833 r. przez następne 40 lat, proboszczem w Rudniku, świetnym gospodarzem (wyremontował stary XVIII kościół, który spłonął podczas I wojny światowej), ale też kuratorem szkół powszechnych na całą przemyską diecezję. Był też inicjatorem i organizatorem pomocy dla styczniowych powstańców. Razem ze swoim bratem, leśniczym Janem Stillerem i Józefem Pilawskim werbował ochotników do powstania z Rudnika i okolic. Udało się namówić 36 osób. Gromadził broń i pieniądze dla powstańców. W pamięci rudniczan został jako mądry i wyrozumiały człowiek z dużym poczuciem humoru. Ks. Jan Chryzostom Miksiewicz zmarł w 1873 r. i został pochowany na rudnickim cmentarzu. Grób jest niepozorny, z kamiennym krzyżem i tabliczką. Ks. Miksiewicz został, prawdopodobnie po śmierci, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari.

 

Więcej o ks. Janie Chryzostomie Miksiewiczu w papierowym wydaniu sandomierskiego GN (na 26 luty 2017 r. ).

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..