- Nasze hospicja to miejsca, gdzie bardzo praktycznie niesiemy pomoc jak miłosierny Samarytanin wobec osób chorych, starszych i potrzebujących pomocy - mówi ks. Jan Biedroń, proboszcz parafii w Tarnobrzegu.
Choroba i cierpienie dotykają każdego z nas, nie zważając na status społeczny czy majątkowy. Trudne do zaakceptowania i niełatwe w znoszeniu, niektórym kojarzą się z życiową przegraną, dla wielu jednak stają miejscem walki o życie lub drogą do świętości.
Chorzy często podkreślają, że w przeżywaniu lub pokonywaniu choroby ważne jest, aby nie być samemu. Przy tarnobrzeskiej parafii na Serbinowie działają już dwa hospicja dla chorych i starszych, a budowane jest kolejny zakład opieki paliatywnej dla osób z chorobą nowotworową. – Nasze hospicja to miejsca, gdzie bardzo praktycznie niesiemy pomoc jak miłosierny Samarytanin wobec osób chorych, starszych i potrzebujących pomocy. To wielki skarb naszej parafii. Codziennie odwiedzając te osoby, widzimy i doświadczamy, jak wiele możemy się od nich nauczyć i jak wiele od nich otrzymujemy. Ich cierpienie i modlitwa są czymś bezcennym – podkreśla ks. Jan Biedroń, proboszcz parafii.
Obecnie w dwu hospicjach przebywa prawie 150 osób, które otoczone są fachową i rodzinna opieką. – Do naszych hospicjów trafiają osoby, które wymagają bardzo specjalistycznej opieki, którą trudno zapewnić im w domu. Dotyczy to osób obłożnie chorych lub wymagających nieustannej pomocy. Niestety, są i przypadki, że rodzina nie chce ponosić trudu opieki, oddając osobę starszą lub chorą do naszego ośrodka. Są to bolesne momenty dla tych osób. Podejmujemy wtedy rozmowę z rodziną, wyczulamy na potrzebę utrzymania relacji z osobą chorą, konieczność odwiedzin, by zmniejszyć jej cierpienie – podkreśla ks. Jan Biedroń.
Przy chorych niemal cały czas obecne są pielęgniarki, salowe i cały sztab osób, który pomaga im lepiej znosić chorobę, cierpienie i starość.
Obecność to najlepszy lek dla chorych i starszych ks. Tomasz Lis /Foto Gość – Większość z naszych mieszkańców potrzebuje szerokiej pomocy medyczno-opiekuńczej. Zapewniamy im dobrą opiekę lekarską i pielęgniarską a także zajęcia poprawiające sprawność umysłową i intelektualną. Nasi pracownicy są z podopiecznymi przez całą dobę. Niesiemy im nie tylko ulgę w cierpieniu, ale dokładamy starań, aby czuły się w naszych hospicjach jak w domu. Prowadzimy fachową rehabilitację i warsztaty terapeutyczne. Jednak najbardziej cenią sobie czas im poświęcony. Czasem wystarczy pobyć z nimi, wysłuchać, przytulić i pocieszyć. To wydaje się najlepszym lekarstwem – opowiada Maria Walczyna, zastępca kierownika hospicjum.
Mimo że czasem zapomniani przez najbliższych i dotknięci chorobą i cierpieniem, nie tracą ducha. Otoczeni życzliwym personelem pokonują to, co najtrudniejsze. Każdego dnia pensjonariuszy odwiedzają kapłani, sprawując dla nich Mszę św. i roznosząc Komunię św. – Bardzo cienią sobie codzienną obecność kapłana i możliwość rozmowy z nim. Dla nas także są to bardzo ważne chwile, które uczą innego spojrzenia na szybko mijającą codzienność – dodaje proboszcz. O wysokim poziomie opieki parafialnego hospicjum świadczy fakt, że mimo dużej ilości miejsc wciąż są osoby, które czekają na przyjęcie.
Codzienna opieka nad chorymi w tarnobrzeskim hospicjum ks. Tomasz Lis /Foto Gość – Wychodzimy naprzeciw potrzebą obecnego czasu, gdy coraz więcej osób starszych wymaga opieki. Także powstający zakład opieki paliatywnej będzie kolejnym miejscem pełnienia miłosierdzia, niesienia ulgi w cierpieniu i godnego przeżywania nieuleczalnej choroby – dodaje proboszcz.