Codziennie niosą ulgę, pomoc i wsparcie przebywającym w sandomierskim szpitalu pacjentom.
– Pracuję bardzo wiele lat w służbie ochrony zdrowia i wiem, że nie jest łatwo wyjść naprzeciw oczekiwaniom pacjentów. Musimy mieć jednak świadomość, że zrobiliśmy w polskiej służbie zdrowia ogromny przeskok technologiczny – wyjaśnia Janusz Sikorski, dyrektor sandomierskiego szpitala.
Wskazując na miejscową lecznicę, podkreśla, że jest to placówka kompleksowa, czyli niosąca szeroką pomoc medyczną. – Jesteśmy szpitalem specjalistycznym, mającym 24 oddziały. Od noworodków i dziecięcego po oddział paliatywny. Niesiemy pomoc medyczną na oddziałach zabiegowych, rehabilitacyjnym i psychiatrycznym. Pracuje tutaj duży zespół specjalistów z wielu dziedzin medycznych oraz szeroki personel pielęgniarski. Dokładamy starań, aby także dysponować nowoczesnym sprzętem, by pomoc medyczna była jak najlepsza i efektywna – podkreśla dyrektor.
Pośród personelu po szpitalnych korytarzach codziennie wędruje od sali do sali kapelan, ks. Tadeusz. To taki pielęgniarz dusz.
Kapelan ks. Tadeusz Pawłowski SAC, podczas posługi chorym ks. Tomasz Lis /Foto Gość – Chorzy nie potrzebują jakichś wywodów o chorobach czy cierpieniu. Chcą, aby razem z nimi pobyć, posiedzieć, porozmawiać o zwykłych rzeczach i nie użalać się nad nimi – podkreśla ks. Tadeusz Pawłowski. – Chorzy, widząc mnie przechodzącego, często sami proszą o spowiedź. Z innymi trzeba dłużej porozmawiać, aby nie raz po latach zaufali miłosierdziu Bożemu – dodaje.
Mimo wielu lat pracy w szpitalu cierpienie to dla niego wciąż nieodkryta tajemnica. – Na oddziale paliatywnym często duchową opieką trzeba otoczyć nie tylko chorego, ale także i rodzinę, która cierpi wraz z nim i przygotować ich na moment śmierci bliskiej osoby – dodaje kapelan. – Praca na tym oddziale nie jest łatwa. Myślę, że najważniejszym naszym zadaniem jest być obok chorego, przynieść ulgę obolałemu ciału, być z nim szczerym i nieść mu normalność. Gdy ktoś zbliża się do momentu agonii, zawsze staramy się zapalić przy nim świecę. Obserwujemy, jak w takich momentach jej blask potężnieje, płomień staje się bardzo intensywny, jakby oświetlał drogę przejścia chorego do domu Ojca. Ten blask świecy bardzo uspokaja i daje nadzieję – dodaje Agnieszka Sojda, pielęgniarka.
Szczególnymi pacjentami szpitalnych oddziałów są dzieci. – Pierwszym zadaniem, jakie staje przed lekarzem pediatrą, to wzbudzić zaufanie dziecka. Nasi mali pacjenci są bardzo szczerzy i mówią to, co czują. Dlatego jeśli ktoś nie wzbudza ich zaufania, płaczą, nie pozwalają się badać, boją się. Jeśli zaś polubią lekarza, leczenie jest dużo łatwiejsze – podkreśla dr Jan Józefczuk, ordynator sandomierskiego oddziału dziecięcego.
Doktor podkreśla, że współcześnie dzieci nadal dość często chorują, jednak przebieg chorób dziecięcych jest dużo łagodniejszy niż przed laty. – Kiedyś codziennością oddziałów dziecięcych były zgony małych pacjentów, dziś na szczęście leczenie dzieci jest dużo łatwiejsze i skuteczniejsze – dodaje. Podkreśla także potrzebę szczepień ochronnych, które w wielu przypadkach nie tylko chronią zdrowie dzieci, ale nawet ratują im życie. – Szczepienia to błogosławieństwo naszych czasów. Dzięki szczepionkom zapomnieliśmy o takich chorobach jak: choroba Heinego-Medina (Polio), tężec, krztusiec i wiele innych. Ci, co mówią, że szczepionki to przeżytek, wyrządzają krzywdę samym dzieciom – podkreśla dr J. Józefczuk. Ostrzega także przez zgubnym leczeniem w oparciu o porady Internetowe. – Gdy dziecko choruje, nie szukajmy porad w sieci, ale skonsultujmy się z lekarzem. Zaufajmy fachowej poradzie lekarza i jego diagnozie, a nie opiniom wyczytanym w Internecie – apeluje sandomierski pediatra.