Przełom starego i nowego roku skłania nas do pewnych podsumowań, snucia nadziei.
Mijający rok dla jednych był wyjątkowy, udany, dla innych tak zły, że woleliby wymazać go z kalendarza. I tak jest od lat, ba! od wieków, tysiącleci. A jaki był dla naszego regionu? Też bardzo zróżnicowany.
Z pewnością jasnym punktem były Diecezjalne Dni Młodych. W miejscowościach sandomierskiej diecezji zagościła młodzież nie tylko z krajów europejskich, ale także z innych kontynentów, wnosząc w krajobraz naszych ulic swój bajecznie kolorowy folklor, niezwykle radosne przeżywanie wiary. Beztroska młodość i ciepły, radosny temperament wpuściły w naszą nieco chmurną rzeczywistość powiew wiosny. Goście pokazali, jak w radosny sposób można wierzyć w Pana, bez cierpiętnictwa tak charakterystycznego dla nas, Polaków, w tym również naszej młodzieży, która dopiero od pielgrzymów z południowych krajów zobaczyła, co znaczy autentyczna radość. Upust owej radości ze spotkania z Bogiem, ze spotkania z rówieśnikami z innych państw, kontynentów młodzi dali podczas Diecezjalnego Dnia Wspólnoty, który odbył się w Sandomierzu. Trudno zapomnieć szaleńczego tańca kończącego wielki koncert uwielbieniowy na sandomierskich Błoniach.
Ale żeby nie było tak radośnie, niestety muszę dołożyć łyżkę dziegciu. Uczestnicząc w tarnobrzeskich Dniach Młodych, z przykrością zauważyłam, że miejscowa młodzież niespecjalnie interesowała się tym, co dzieje się w mieście. Była duża grupa wolontariuszy, ale poza nimi można było zobaczyć tylko garstkę młodych osób biorących udział we wspólnych modlitwach, Mszach św. Owszem, były wakacje, więc część młodzieży wyjechała na wypoczynek. Ale przecież nie wszyscy. Chyba sporo pracy czeka tarnobrzeskich duszpasterzy z naszą młodzieżą...