- Przez dziesięć lat uratowaliśmy tysiące pacjentów - powiedział Marek Ujda, kierownik Oddziału Kardiologii Inwazyjnej w stalowowolskim szpitalu.
10 lat funkcjonowania kardiologii inwazyjnej w Stalowej Woli był powodem do podsumowania pracy, ale też opowiedzenia o planach na przyszłość, w tym i o zagrożeniach.
Lekarze z Oddziału Kardiologii i Angiologii Powiatowego Szpitala Specjalistycznego w Stalowej Woli oraz zaproszeni gości, w tym tak znani w Polsce specjaliści w tej dziedzinie, jak prof. Mariusz Dudek, kierownik II Oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo - Naczyniowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie czy też prof. Sebastian Stec z Katedry Elektroradiologii Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Kardiologia w Stalowej
Marek Ujda mówił zarówno o sukcesach jaki i zagrożeniach dla stalowowolskiej kardiologii
Andrzej Capiga /Foto Gość
Marek Ujda, kierujący Oddziałem Kardiologii Inwazyjnej w stalowowolskim szpitalu, przyznał, iż przez dziesięć lat na oddziale wykonany został kawał dobrej roboty. Największym zaś dokonaniem było w ogóle otwarcie takiego oddziału, który nie tylko leczy stany ostre, ale także przewlekłe oraz prowadzi całodobowy dyżur hemodynamiczny (zawały są leczone najlepszymi metodami), przez co udało się uratować tysiące pacjentów.
- Naszym najbliższym zamierzeniem jest utrzymanie aktualnego poziomo świadczeń medycznych. A nie będzie to łatwe, ponieważ jesteśmy zatrwożeni zmianami w finansowaniu lecznictwa, zwłaszcza kardiologii. Ograniczenia mogę nie tylko utrudnić wdrażanie nowych technik, ale również utrzymanie tego, czym już dysponujemy. By nadal dobrze funkcjonować, musimy natychmiast wymienić sprzęt warty kilka milionów złotych - powiedział Marek Ujda.
Na Oddział Kardiologii i Angiologii Powiatowego Szpitala Specjalistycznego w Stalowej Woli rocznie trafia około 2,4 tys. pacjentów. Zajmuje się nimi 15 lekarzy i około 40 pielęgniarek i fizjoterapeutów.
Kardiologia w Stalowej
Na sympozjum przybyli znani w Polsce kardiolodzy
Andrzej Capiga /Foto Gość
Prof. Jacek Legitko, przewodniczący Asocjacji Interwencji Sercowo - Naczyniowych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, ma nadzieję, iż uda się utrzymać to, co do tej pory z takim mozołem w Polsce zbudowano, czyli przede wszystkim całodobowe, powszechnie dostępne leczenie zawału serca, który jest leczeniem ratującym życie dziesiątkom tysięcy pacjentów rocznie.
- Nie jest żadną tajemnicą, iż choroby serca i naczyń są przyczyną połowy zgonów, a sama choroba wieńcowa i jej najcięższe powikłanie, czyli zawał serca to powód co piątego zgonu nie tylko w Polsce, ale we wszystkich krajach rozwiniętych, zarówno w Europie jak i w USA. A są to dane Światowej Organizacji Zdrowia - przestrzegł prof. Legutko.