Jest pałowanie, są gazy łzawiące, podjeżdżają milicyjne wozy i zabierają robotników do aresztu. Na placu pozostają tylko ulotki.
Wyjątkową oprawę miały tegoroczne obchody 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Zaczęło się od historycznej inscenizacji przed bramą nr 3 Huty „Stalowa Wola”. Zorganizowały ją grupy z Tomaszowa Lubelskiego, Rzeszowa oraz młodzież z Zespołu Szkół im. gen. Wł. Sikorskiego w Stalowej Woli.
Wiecujących przed hutą pracowników próbują rozgonić funkcjonariusze SB. Gdy nie dają rady, do akcji wkracza oddział ZOMO.
Protestujący wykrzykują w kierunku milicji obraźliwe słowa: „MO - gestapo”, „Wrona orła nie pokona”, Mordercy” czy „Znajdzie się pała na d… generała”. Dochodzi do walki. Jest pałowanie, są gazy łzawiące, podjeżdżają milicyjne wozy i zabierają robotników do aresztu. Na placu pozostają tylko ulotki...
Stan wojenny
Wiec przed hutą
Andrzej Capiga /Foto Gość
- Nie brałem bezpośredniego udziału w strajku, ale pomagałem w inny sposób. To były okropne czasy. Aż trudno uwierzyć, iż to się działa naprawdę. Ale warto było - mówi Józef Dul, który do Stalowej Woli przyjechał specjalnie na inscenizację.
Potem była modlitwa, kwiaty i chwila zadumy przed krzyżem stojącym obok bramy nr 3.
- 35 lat temu pracownicy huty byli szykanowani i więzieni. Też bici. Walczyli jednak do końca. Jednym z przejawów tej walki było ukrywanie sztandaru Huty „Stalowa Wola”, który nigdy nie trafił w ręce ZOMO czy SB. Został ukryty przez robotników w sąsiedniej miejscowości - w Lipie. Podobnie było ze sztandarem „Solidarności”, który znalazł swoje schronienie na plebanii w parafii MBKP w Stalowej Woli - wspomina Andrzej Kaczmarek, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Ziemia Sandomierska.
Potem w Marszu Milczenia ulicami miasta uczestnicy uroczystości przeszli do bazyliki MBKP na Mszę św. w intencji ofiar stanu wojennego, której przewodniczył bp Edward Frankowski, były duszpasterz hutniczej „Solidarności” a obecnie honorowy jej członek.
Stan wojenny
Robotników zaatakowało ZOMO
Andrzej Capiga /Foto Gość
Obchody zakończyło spotkanie z piosenkami stanu wojennego w domu parafialnym przy bazylice.
„Solidarność” Huty „Stalowa Wola” ma szczególne prawa, by tak uroczyście świętować. Ona też nie była bierna i 22 sierpnia 1988 r. podjęła strajk. Został on zakończony 1 września na apel Lecha Wałęsy, który rozpoczął oficjalne rozmowy z szefem MSW gen. Czesławem Kiszczakiem.
Strajkujący robotnicy opuścili hutę o godz. 19, wychodząc właśnie przez bramę nr 3. Wspólnie z mieszkańcami udali się następnie do kościoła MBKP na Mszę św., której przewodniczył wówczas ks. Edward Frankowski.
- Oburzającą była ta obłuda władz: z jednej krzyczeli, że huta z powodu strajków ponosi straty, a drugiej - sami zwolnili ludzi, zrobili dzień wolny, aby Mszy św. nie było. Zdecydowałem więc: skoro tu was jest tak dużo, bierzmy krzyż, obraz Matki Bożej, chorągwie i idziemy pod hutę. (…) Tylko idźmy jak najdłuższą drogą, żeby jak najwięcej osób przyłączyło się do nas, bo inaczej nie przedrzemy się przez kordony milicji - tak ten gorący czas wspominał bp Edward Frankowski.