Kilkaset rodzin w naszym regionie obdarowano „szlachetną paczką”. Podczas spotkania nie brakowało łez wzruszenia i radości obdarowywanych i darczyńców.
Setki wolontariuszy i darczyńców przez dwa dni dostarczało najbardziej potrzebującym rodzinom i osobom „szlachetną paczkę”. – To już kolejny rok naszej działalności w rejonie Sandomierz. W tym roku obdarujemy 33 rodziny. Podczas kilkumiesięcznej pracy wolontariusze zakwalifikowali i wspólnie poznaliśmy potrzeby tych osób. Nie są to osoby, które wołają o pomocy, ale cierpiące biedę w ukryciu, często zapomniane lub samotne nie potrafiące upomnieć się o to, co się im czasem należy – podkreślała Renata Zarzycka, lider rejonu Sandomierz.
Renata Zarzycka, sandomierska liderka "Szlachetnej paczki" ks. Tomasz Lis /Foto Gość Przez dwa dni czternastu wolontariuszy rozwoziło najpotrzebniejsze rzeczy do rodzin. Wielką pomoc przy transporcie, często ciężkich paczek okazali kibice zrzeszeni przy Klubie Sportowym Wisła Sandomierz. – Nie jest łatwo pozyskać darczyńców, bo często potrzeby tych rodzin są duże, dlatego bardzo często do grona ofiarodawców włączają się wspólnie zakłady pracy lub instytucje. W idei „szlachetnej paczki” piękne jest to, że jesteśmy wszyscy równi i że jeden staje za wszystkimi a wszyscy za tym jednym – dodała sandomierska liderka.
Po raz piąty akcja „Szlachetna paczka” odbyła się w rejonie opatowskim. Tutaj ponad 20 wolontariuszy dotarło z prezentami do 53 rodzin. – W tym roku szczególną uwagę skierowaliśmy na rodziny, które opiekują się osobami chorymi, niepełnosprawnymi lub których sytuacja jest skomplikowana poprzez stratę bliskich osób. Oczywiście naszą pomocą objęliśmy mamy samotnie wychowujące dzieci i ubogie osoby starsze – wymieniała Barbara Brzeska, liderka rejonu opatowskiego. Podobnie jak w całym kraju po dokładnej weryfikacji rodzin wolontariusze rozpoznali potrzeby konkretnych rodzin i szukali fundatorów i darczyńców. – Poza najpotrzebniejszymi rzeczami codziennego użytku, często w paczkach znajdował się sprzęt AGD na przykład pralka czy lodówka lub konieczny sprzęt medyczny. Oczywiście dla dzieci nie zabrakło słodyczy i zabawek jako dodatku do rodzinnej paczki – dodała liderka z Włostowa.
Podobne akcje przeprowadzili liderzy wraz z wolontariuszami w rejonie Ostrowca, Ćmielowa, Niska, Stalowej Woli. – Gdy odwiedzamy tych ludzi podczas weryfikacji widzimy ich ogromną biedę i cierpienie. Mimo to nie słyszymy narzekania, za to często pytają: a nie ma bardziej potrzebujących od nas? Potem, gdy przybywamy z paczką, płaczą wszyscy. Jedni z radości, że będzie im łatwiej żyć, że święta będą wreszcie radosne, drudzy, że wystarczy tak niewiele być dać radość innym – opowiadała Renata Zarzycka.