Filmik z otwarcia nowej galerii handlowej w Mielcu podbija internet. Ale nie jest to powód do dumy dla mieszkańców tego miasta, bo pokazuje, jak pogoń za doczesnymi dobrami potrafi poniżyć człowieka.
Z takimi sytuacjami, może nie aż tak drastycznymi, spotykamy się w każdej większej galerii. Ludzie kupują wzrokiem, powonieniem, słuchem, ale rzadziej rozumem. Wszystkie marketingowe działania handlowców skupiają się przede wszystkim na tych trzech podstawowych zmysłach. Piękne opakowanie, wpadająca w ucho muzyka plus informacja o niebotycznych przecenach sięgających nawet do 80 proc., wietrzeniu magazynów czy „czarnych piątkach” sprawiają, że z reguły dajemy się ponieść zakupowej fali, zwłaszcza przed świętami. Płacąc zaś kartą z odroczonym terminem płatności, wydaje się nam, że na wszystko nas stać.
Może warto jednak, tak dla odmiany, przyjąć odwrotną strategię – ograniczyć zakupy do niezbędnego minimum. Przynajmniej na jakiś czas, na próbę. Myślę, że rezultaty będą pozytywne nie tylko dla domowego budżetu, ale też uzmysłowią nam, iż bez handlowych galerii da się żyć, a wygospodarowany czas można poświęcić na dobrą książkę, wyjście do kina lub spotkanie z przyjaciółmi. Grudzień to świetny czas, by taką próbę przeprowadzić.