Co roku o tej samej porze i w tym samym miejscu Kazimierz Wiszniowski spotyka swoich znajomych.
– Nie pamiętam, który raz uczestniczę w kweście na rzecz Starego Cmentarza na „Piaskach” w Miechocinie – stwierdza pan Kazimierz, poeta, niestrudzony społecznik. – Straciłem rachubę. Ale odkąd pamiętam stoję przy głównej bramie cmentarza przy dworcu autobusowym zawsze o tej samej porze.
Kazimierz Wiszniowski wraz z gronem tarnobrzeżan, ale również osób mieszkających poza Tarnobrzegiem, a przyjeżdżających tutaj na groby rodzinne, wziął udział w XIX kweście organizowanej przez Społeczny Komitet Odnowy Starego Cmentarza w Miechocinie. Wraz z panem Kazimierzem przez półtorej godziny dzielnie zbierał datki do puszki 10-letni Jaś, który kwestował już czwarty raz. – Nieważne, ile uzbieram, czy puszka będzie pełna, czy nie. Każdy pieniążek się przyda. A poza tym ważne, że robię coś dla innych – mówi mały krakowianin. – Do udziału w kweście namówiła mnie ciocia i bardzo się z tego cieszę, bo będę mógł panu od języka polskiego powiedzieć, że zadbałem nie tylko o jeden grób – takie mieliśmy zadanie domowe – ale o cały cmentarz – stwierdza z zadowoleniem.
W tym roku Jasiowi udało się zebrać większa kwotę niż w latach poprzednich. – Puszka jest zdecydowanie cięższa, chociaż mogłoby być więcej. Dużo osób przechodziło i nic nie wrzucało – mówi chłopiec.
Pan Kazimierz udział w kweście uważa za swój obowiązek. – Urodziłem się w Tarnobrzegu, stąd pochodzi moja rodzina, więc naturalną rzeczą jest dla mnie dawanie siebie temu miastu – podkreśla Kazimierz Wiszniowski. – Kiedy dowiedziałem się o organizowaniu zbiórki na ratowanie miechocińskiej nekropolii, uznałem, że to wspaniała akcja. Ponadto jest bardzo miło spotkać ludzi, z którymi widujemy się raz w roku właśnie przy okazji kwesty. Są to bowiem te same i nie te same osoby, bo o rok starsze i o rok nieco inne. Ja też podlegam nieuniknionemu prawu zmian i upływu czasu. To taka swoista randka raz do roku – dodaje z uśmiechem. – Ci ludzie przychodzą na cmentarz, by porozmawiać i pobyć ze swoimi bliskimi, którzy odeszli już do Pana. Bo nigdzie indziej się z nimi nie rozmawia tak dobrze, jak przy ich mogiłach.
Kwestujący zbierali pieniądze na wszystkich tarnobrzeskich nekropoliach. Wśród nich byli przedstawiciele różnych zawodów, urzędów, instytucji, organizacji, dorośli, młodzież oraz dzieci. Nie zabrakło przedstawicieli władz miasta z prezydentem Tarnobrzega Grzegorzem Kiełbem na czele.
Podczas kilkugodzinnej zbiórki udało się zgromadzić 16 627 zł; tym samym padł kolejny rekord.