Znów czarne chmury zawisły nad sadownikami. Czy owocowy strajk pokona cenową zapaść?
Każdy rok przynosi dla sandomierskich sadowników i ogrodników nową przeszkodę do pokonania. Najpierw były klęski urodzaju, rok temu - rosyjskie embargo, w tym roku - jak się wydaje - zmowa firm prowadzących skupy owoców przemysłowych.
Aż się prosi o słynny cytat rolnika do jednego z polityków: "Jak żyć, panie premierze, jak żyć?".
Bo i chyba nas, zwykłych zjadaczy jabłka, szokuje cena, którą proponuje się za kilogram owoców idących na przerób przemysłowy. W tym roku oscyluje ona aktualnie w granicach 15-20 gr. Czyli za tonę świeżutkich jabłek zerwanych bezpośrednio w sadzie, które dostarcza do skupu, sadownik otrzymuje 150 zł. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że w tym roku za jabłko konsumpcyjne, które kupujemy za ok. 2-3 zł za kilogram, rolnik dostaje tylko 50 gr.
Nie dziwi fakt, że Związek Sadowników RP zaapelował do wszystkich sadowników o niedostarczanie owoców do punktów skupu.
Czy jednak będzie on skuteczny?
Chyba nie, bo rolnicy boją się, że cena może jeszcze spaść, a sami nie są w stanie przechować dużych ilości owoców. Te lepszej jakości na razie trafiają do przechowalni. Jednak te na przerób przemysłowy niektórzy, mimo apeli o strajk, wywożą do punktów skupu. Trudno się dziwić, bo każdy z nich ma rodzinę i perspektywę przeżycia do kolejnego sezonu.
W wielu okolicznych skupach Samborca, Obrazowa, Koprzywnicy i Sandomierza widać co jakiś czas pojawiające się ciągniki z wyładowanymi paletami jabłek przemysłowych.
Problem jednak nie leży w tym, czy mają sprzedawać czy nie, ale w podejściu do problemu. Bo w zeszłym roku krach sadowniczy uratowały banki żywności, skupując od rolników, po dobrej cenie, jabłka. W tym roku nie widać perspektywy ratunku. Mało tego, panuje trochę zmowa milczenia na temat dramatycznej sytuacji wielu rodzinnych gospodarstw, które przy takiej cenie owoców rozpoczynają powolną agonię. W naszym rejonie kilka gmin to rejony typowo rolnicze. Czy sadownicy dadzą radę do kolejnego trudnego przednówka? Chyba strach zadawać takie pytanie!