Jerzy Augustyński, dyrygent Chóru Kameralnego MDK w Stalowej Woli, który jako jedyny reprezentował Europę podczas III Międzynarodowego Festiwalu Chóralnego w Chinach o muzyce i występach za Chińskim Murem.
Andrzej Capiga: Jak to się stało, że zostaliście zaproszeni na koncerty do Państwa Środka?
Jerzy Augustyński: Trzy lata temu byliśmy w USA na międzynarodowym festiwalu chórów. Prezentowały się tam zespoły ze wszystkich kontynentów. Przyjechał też chór z Pekinu. Po naszym występie Chińczycy, organizatorzy festiwalu chórów w Jinan, zaproponowali nam występy w ich kraju. Wkrótce przyszło zaproszenie od prof. Ren Baopinga, dziekana Wydziału Sztuki Muzycznej Uniwersytetu Tjanjin, jednocześnie przewodniczącego Chińskiego Stowarzyszenia Chóralnego oraz przewodniczącego Narodowej Rady Wyższego Szkolnictwa Muzycznego w Chinach. Zaproszenie dotyczyło wprawdzie ubiegłego roku, ale skorzystaliśmy w tym. W 2015 r. mieliśmy już bowiem zaplanowane koncerty w Wielkiej Brytanii a ponadto świętowaliśmy 30. rocznicę powstania naszego chóru.
Ile zespołów uczestniczyło w III Międzynarodowym Festiwalu Chóralnym w Jinan?
Festiwal trwał pięć dni. W Centrum Sztuki w Janin zaprezentowało się sześć chórów; cztery azjatyckie, jeden z Izraela i my. Byliśmy pierwszym zespołem z Europy, który kiedykolwiek tam występował. Pierwszym także z kręgu kultury chrześcijańskiej.
Festiwal Chórów
Występ w Centrum Sztuki w Janin
Zdzisław Surowaniec
Jaki był poziom tego festiwalu?
Chińczycy mają duże ambicje jeśli chodzi o muzykę. Najlepszym tego dowodem jest rozwój pianistyki. W przypadku interpretacji muzyki Szopena na przykład mają więcej pianistów, i to na najwyższym poziomie, niż Europa. Jeśli chodzi zaś o muzykę chóralną, trzeba pamiętać, iż jej tradycja w Chinach ma zaledwie sto lat. Obecnie jednak rozwija się bardzo dynamicznie a ich chóry już perfekcyjnie brzmią i są na wysokim poziomie. Inna jest tylko emocjonalność: ich interpretacje zawierają elementy typowej dla Azji, w naszym odczuciu, nieco "sztywnej dyscypliny". My zaś naturalniej tę muzykę odczuwamy, gdyż zapewne bliższa jest ona nam kulturowo.
Jak muzykę zaprezentowaliście podczas festiwalu w Chinach?
Była to muzyka świata. Oprócz dawnej i współczesnej polskiej muzyki, zaprezentowaliśmy też utwory kompozytorów europejskich i amerykańskich. Także kilka światowych hitów. Reakcja publiczności była żywiołowa i bardzo spontaniczna. Po koncercie proszono nas o wspólne fotografie. Duże zainteresowanie naszym występem wykazały lokalne media a nasz koncert był nawet pokazany w ogólnochińskiej telewizji. Mieliśmy też okazję bliżej zaprzyjaźnić się z jednym z chińskich chórów.
Ile w sumie daliście koncertów?
Trzy oficjalne, ale również kilka spontanicznych. Na przykład podczas zwiedzenia Chin śpiewaliśmy w amfiteatrze lub na jednej z wież Chińskiego Muru. Mimo że nie była to nasza najdalsza podróż, to na pewno najbardziej egzotyczna pod względem kulturowym.
Festiwalów chórów
Był też czas na zwiedzanie. Zespół na Chińskim Murze
Zdzisław Surowaniec
Czy Chińczycy wyrazili chęć przyjazdu z występami do Polski?
Prof. Ren Baoping za dwa lata wybiera się na festiwal do Rygi. Będzie więc blisko nas. Jest to świetna okazja, by go zaprosić, ponieważ ma naprawdę dobry zespół.