Niedziela wynagrodziła deszczowe kaprysy soboty.
Pod znakiem zmiennej aury przebiegał tegoroczny XVIII Jarmark Dominikański w Tarnobrzegu. Chłodna i słotna sobota zniechęciła wielu mieszkańców miasta do wyjścia z domu i odwiedzenia jarmarku.
- Ale za to dzisiaj jest prawdziwie letnia aura. Nie ma morderczego upału, jak w zeszłym roku, powiewa orzeźwiający wiaterek. Przy takiej pogodzie z przyjemnością odwiedza się kramy i ogląda występy na scenie - mówiła pani Lucyna z Krakowa, która przyjechała w odwiedziny do rodziców.
Prawie 140 wystawców prezentowało i zachęcało do nabywania swoich produktów. Tradycyjnie królowała biżuteria artystyczna, wykonywana ręcznie, która przyciągała wzrok pań oraz swojskie, regionalne pieczywo oraz wyroby wędliniarskie.
- A mi najbardziej przypadły do gustu lody lubaczowskie - bazyliowe oraz limonkowo-imbirowe. Takich smaków jeszcze nie jadłem. Niestety skończyły się już marchewkowe i buraczkowe. Szkoda, bo z pewnością miały równie oryginalny smak - żałował pan Marcin.
Na straganach nie brakowało również rękodzielniczych zabawek, miękkich, szmacianych lalek, kotów, a także tradycyjnych drewnianych ptaszków, wiatraków itp.
Jak każdego roku, także i tym razem podczas jarmarku swoje rzemiosło prezentowali przedstawiciele tzw. ginących zawodów.
Ryszard Skuza z Kielc po raz drugi gościł w Tarnobrzegu. - W ubiegłym roku przyjechałem pierwszy raz w zastępstwie mego przyjaciela, który akurat nie mógł wziąć udziału w jarmarku. Nie chcąc zawieść organizatorów poprosił mnie, abym go godnie zastąpił - wyjaśniał pan Ryszard swą obecność w Tarnobrzegu.
- Podobnie rzecz się ma w tym roku. Ale ponieważ moje wyroby podobają się odwiedzającym, a i mnie podoba się w tutaj, więc korzyść jest obopólna - dodał z uśmiechem.
Ryszard Skuza kowalstwem artystycznym zajmuje się od ponad 20 lat. Na początku była pasja, która przerodziła się z czasem w zawód. Określa siebie jako ogniowego kowala, który wykonuje wszystkie swoje wyroby na kowadle, bez używania nowoczesnych technik w tym np. spawania.
Odważni mogli spróbować uderzyć kowalskim młotem, a siłacze nawet podnieść sporych rozmiarów kowadło.
Licznie reprezentowane były koła gospodyń wiejskich z regionu, które oferowały swojskie przysmaki, jednocześnie walcząc o miano najładniejszego stoiska.
W godzinach popołudniowo-wieczornych wszystkich natomiast zabawiały występy zespołów ludowych oraz gwiazd wieczoru - akordeonisty Marcina Wyrostka, Kasi Skoczek & Joe Kolombo oraz dyrektora Rawa Blues Festiwal - Shakin’ Dudiego, czyli Ireneusza Dudka.