Stalowowolskie rodziny gotowe na przyjęcie gości Światowych Dni Młodzieży.
Młodzież z Francji, Włoch i egzotycznego Wybrzeża Kości Słoniowej będzie gościć w stalowowolskim dekanacie. Przyjadą też księża i dwaj biskupi. Z Francuzami z diecezji Bayonne przybędzie bp Marc Aillet a z Afryki z bazyliki Matki Bożej Pokoju z Jamusukro - abp Dadiet Marie - Daniel. Towarzyszyć mu będzie jego sekretarz oraz czterej księża, w tym jeden Polak, pallotyn ks. Stanisława Skuza.
Uczestnicy Światowych Dni Młodzieży zamieszkają u rodzin. - Nie było żadnego problemu z rozlokowaniem gości, gdyż, na przykład w mojej parafii Opatrzności Bożej, było więcej chętnych rodzin do przyjęcia młodych niż samych przyjezdnych - cieszy się ks. Krzysztof Kida, proboszcz a zarazem dziekan stalowowolskiego dekanatu.
Jednymi z przyjmujących są Halina i Jerzy Zdonkowie z parafii Opatrzności Bożej. Oboje zadeklarowali, mimo iż mieszkają w bloku, chęć ugoszczenia nawet czterech osób z Francji. – Nie wahaliśmy się ani chwilę. Po prostu spełniliśmy nasz chrześcijański obowiązek. Na zasadzie: Gość w dom, Bóg w dom. Mamy duże mieszkanie, bo dzieci już się wyprowadziły na swoje, więc czemu nie - mówi pani Halina. - Spłacamy także dług wdzięczności wobec Francuzów, którzy wiele lat temu gościli nasze, już teraz dorosłe, dzieci podczas spotkania młodych w Paryżu - dodaje pan Jerzy.
Halina i Jerzy Zdonkowie wezmą pod opiekę Francuzów. Pani Halina zapisała się więc na kurs francuskiego w parafii i codziennie ćwiczy. Zna też niemiecki. Z pomocą zaofiarowały się także dzieci i wnuki, które mówią po angielski i nie mogą się już doczekać przyjazdu gości. Więc jakoś to będzie. W ostateczności pozostaje języki migowy. Pani Halina uraczy swoich gości tradycyjną polską kuchnią. Podczas niedzielnego, wspólnego z całą rodziną obiadu będzie na pewno rosół oraz jakieś dobre, lekkostrawne mięso. Mogą pojawić się też pierogi, bo podobno Francuzi je lubią. Na śniadania oczywiście sery, słodkie bułeczki, rogaliki oraz kawa. - Wina raczej nie zaproponuję, gdyż działam w krucjacie wyzwolenia człowieka. Alkoholu nie kupuję i nie podaję w ogóle - dodaje pani Halina.
ŚDM
Państwo Zdonkowie
Andrzej Capiga /Foto Gość
Magdalena i Witold Bulec z parafii Jana Pawła II czekają natomiast na Włochów z okolic Neapolu. Zadeklarowali przyjęcie dwóch osób. Pokój odstąpią im ich dwaj synowie 13 - letni Alan i dwa lata młodszy Kuba. - Obecność w naszym domu uczestników ŚDM pozwoli nam być bliżej tego ważnego wydarzenia oraz głębiej je przeżyć. Plus radość, że możemy komuś pomoc - uzasadnia swoją decyzję pani Magdalena.
Niestety nikt z rodziny po włosku nie umie. W parafii organizowany był kurs tego języka, ale praca nie pozwoliła ani pani Magdalenie ani jej mężowi z niego skorzystać. Pozostaje angielski. Kuba i Alan już nie mogą się doczekać kiedy sprawdzą swoje umiejętności. Jedno jest już przesądzone - kuchnia na pewno będzie polska. - Może będzie to bigos, pierogi, kluski śląski czy pieczona kaczka. Na deser sernik. Na śniadanie jakieś niewyszukane sałatki. Na pewno obfite, by dotrwali do obiadu. Na stole bowiem chcemy pokazać Polskę, ale będziemy się też starali dopasować do gustów i preferencji naszych gości - zapewnia pani Magdalena. - Lodówka będzie pełna i w pełni dostępna - dodaje pan Witold, który w tym czasie będzie mocno wspierał żonę także i od kulinarnej strony.
Magdalena i Witold Bulec nie tylko zamierzają dobrze się wywiązać z roli gospodarzy, ale również chcą aktywnie uczestniczyć w zajęciach, w których będą brali udział ich goście; w wycieczkach, zwiedzeniach czy uroczystościach religijnych. Przede wszystkim ze względu na dzieci, by jak najpełniej przeżyły ŚDM.
Więcej w papierowym wydaniu sandomierskiego GN (na 17 lipca br.).