W niedzielę w Tarnobrzegu padł rekord, który zaskoczył nawet jury.
Zbigniew Sierszuła, przewodniczący jury III Dzikowskiego Festiwalu Nalewek, stwierdził, że po raz pierwszy zdarzyło mu się uczestniczyć w konkursie, do którego zostało zgłoszonych aż... 125 wyrobów. Podczas ubiegłorocznej edycji producenci wystawili 60 produktów. – W przyszłym roku, jeśli festiwal będzie się rozwijał w takim tempie, obrady komisji będą musiały być dwudniowe – żartował mistrz nalewek.
Jury miało zaledwie 3 godziny na degustację i ocenę trunków zgłoszonych przez uczestników reprezentujących nie tylko region, ale niejednokrotnie odległe zakątki kraju.
Ostatecznie w koronnej konkurencji dereniówek najwyżej została oceniona nalewka wyprodukowana przez Ryszarda Pietrykę. Uznanie komisji zyskały ponadto wyroby Rafała Wrzochola oraz Marcina Koniarza. W kategorii „open” palmę pierwszeństwa otrzymała nalewka z czeremchy, zgłoszona również przez Ryszarda Pietrykę. Drugie miejsce jury przyznało pigwowcowi Kazimierza Kiszki, trzecie zaś – Wojciechowi Suchankowi za nalewkę z dzikiej wiśni górskiej. On też wygrał zorganizowany po raz kolejny konkurs publiczności im. Bronisława Burnatowicza, dawnego dyrektora Fabryki Wódek i Likierów hrabiów Tarnowskich.
Ta ilość robi wrażenie Marta Woynarowska /Foto Gość
Dla Kazimierza Kiszki oraz Wojciecha Suchanka nie były to pierwsze dzikowskie laury, obaj bowiem odnieśli sukces w ubiegłorocznej, drugiej edycji dzikowskiego festiwalu.
Podsumowując tegoroczna edycję, Z. Sierszuła wytknął uczestnikom zbytnie szafowanie cukrem. Zwrócił także uwagę na stosowanie do wyrobów alkoholu o najwyższej jakości. Generalnie uznał jednak, że nie było złych nalewek, a wybór najlepszych nie był prosty.
Nieodzownym, żelaznym punktem wydarzenia, począwszy od pierwszej edycji, są wykłady specjalistów z różnych dziedzin, wiążących się z produkcją nalewek, upraw roślin wykorzystywanych przy ich wytwarzaniu. – W tym roku gościliśmy, można śmiało użyć tego określenia, prawdziwą gwiazdę – panią prof. Svetlanę Klymenko z Uniwersytetu Kijowskiego, najlepszą znawczynię derenia i wszystkiego, co związane jest z jego uprawą – wyjaśnił Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega.
Festiwalowi towarzyszyły nieodłącznie stoiska oferujące tradycyjne, swojskie wypieki, wyroby wędliniarskie oraz przetwory owocowe – dżemy, konfitury, soki. Naturalnie nie zabrakło także producentów nalewek. Ciepłą strawę oferowała restauracja "Patio Cafe & Lunch", mieszcząca się w Zamku Tarnowskich w Dzikowie. Zwiedzanie i degustację uprzyjemniał rewelacyjny występ rzeszowskiego zespołu Galicjazz.
Tarnobrzeżanie oraz goście, których zachęcił do przybycia do Dzikowa festiwal nalewek, gremialnie zwiedzali także otwarte dla nich zamkowe wnętrza.
Tradycyjne wyroby stanowią nieodłączną część festiwalu Marta Woynarowska /Foto Gość Swojej radości z sukcesu, jakim okazał się Dzikowski Festiwal Nalewek, nie krył jego pomysłodawca T. Zych. – Kiedy przygotowywaliśmy pierwszą edycję, miałem obawy, czy nie będzie ona pierwszą i ostatnią. Ale już w ubiegłym roku widoczne stało się, że wzbudził zainteresowanie nie tylko wytwórców z regionu. Ale tegoroczny festiwal zaskoczył i nas, i jury całkowicie. Takiego zainteresowania nie spodziewaliśmy się. Mam zatem nadzieję, że nasz festiwal już na dobre zagości w kalendarzu imprez o randze ogólnopolskiej i stanie się znakiem rozpoznawczym miasta – stwierdził T. Zych.
Organizatorem festiwalu było Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega.