Nie zmienia się trudna sytuacja sadowników i ogrodników. Pierwsze zbiory już za pasem, a wschodnie rynki nadal zamknięte. Czy rolnicy wytrzymają kolejny sezon słabych cen?
Na straganach, ogrodniczych rynkach, czy w sklepach już od kilku tygodni możemy kupić świeże nowalijki, czyli warzywa niemal prosto z pola. W podsandomierskich gospodarstwach ogrodniczych trwają już warzywne żniwa wczesnej kapusty, kalafiora czy pekinki. Pod foliowymi tunelami trwają zbiory gruntowych ogórków, a za kilka dni dojrzeją pierwsze pomidory.
– Trudno przewidzieć cenę, za jaką przyjdzie nam sprzedać pomidora czy ogórka. Dopóki otwarty był rynek na wschód, ze zbytem nie było problemu, bo chłonął on dużą ilość warzyw i owoców. Jednak od dwóch lat jest dużo trudniej. Oczywiście znaleźliśmy nowych odbiorców krajowych i jakieś rynki zagraniczne, jednak obniżyła się znacznie cena – podkreśla Henryk Kudelski z Słupczy gmina Dwikozy.
Dalej straszą embargiem
Sytuacji nie polepsza fakt, że w ostatnim czasie Rosja zamierza ogłosić embargo także na reeksport towarów z krajów Unii Europejskiej. W tym przypadku chodzi o owoce i warzywa z krajów trzecich, które są przewożone przez unijne terytorium. Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzor) przypuszcza, że eksporterzy z UE dostarczają do Rosji towary objęte embargiem firmując je pochodzeniem z państw trzecich, głównie afrykańskich.
Szefowa Rossielhoznadzoru Julii Szwabauskiene podejrzewa, że z krajów afrykańskich wędrują tylko dokumenty, a nie towar. Podkreślając, że istnieje podejrzenie, że do Rosji trafiają produkty z krojów objętych embargiem, w tym z Polski, z etykietą innego kraju. Taka decyzja może spowodować, że warzywa z Afryki znajdą się na rynku europejskim.
– Jeśli duże ilości warzyw z krajów Afryki zajmą europejskie rynki, to nasze produkty będą musiały na nowo szukać konkurencyjnych odbiorców. Przy podliczeniu kosztów produkcji u nas i w Afryce nie będziemy mieli startu w konkurencyjności – podkreśla Andrzej Stawowy, sandomierski producent warzyw.J
Jakość, a nie cena
Jakość naszych owoców i warzyw z powodzeniem konkuruje z produktami z krajów Unii Europejskiej. – Jestem spokojny, o jakość naszych warzyw i owoców. Myślę, że nawet w wielu przypadkach przewyższamy je jakością produkowanych w naszych gospodarstwach. Nasze uprawy rosną w warunkach optymalnie zbliżonych do naturalnych, dlatego owoce i warzywa zachowują niepowtarzalny i naturalny smak. Natomiast koszty produkcji są większe ze względu na ceny środków ochrony roślin czy koszty związane z ogrzewaniem tuneli i szklarni w chłodne dni. Trudno nam także konkurować z wielkimi potentatami produkcyjnymi. W większości nasze gospodarstwa nie są kombinatami produkcyjnymi tylko rodzinnymi gospodarstwami rolnymi – dodaje Henryk Kudelski.
Sandomierscy ogrodnicy z niepokojem patrzą na zmieniające się ostatnio jak w kalejdoskopie ceny warzyw. Napływ dużych ilości pomidorów z gospodarstw szklarniowych znacznie obniża cenę rynkową.
– Klient przy zakupie nie bierze pod uwagę smaku, lecz wygląd i cenę. O smaku dowiaduje się dopiero przy konsumpcji. I dlatego naszą szansą są stali klienci, którzy doceniają jakość naszego produktu. A markę wypracowuje się latami – dodaje pan Kudelski.
Aby uprawa pomidora pod tunelami foliowymi była opłacalna koszt jednego kilograma powinien wynosić około 3 zł., przy uprawie ogórka opłacalność rozpoczyna się przy cenie około 2 zł. za kilogram. Podobnie ma się z kapustą czy kalafiorem. Duża podaż sprawia, że sandomierska giełda jest dosłownie zasypana tymi warzywami.
– Czasami musimy spędzić tutaj kilka dobrych godzin, by sprzedać towar, często po marnej cenie. Są przypadki, że rolnicy muszą zaorać uprawy, bo trudno im sprzedać to, co wyprodukowali – opowiada pan Kazimierz, jeden z podsandomierskich producentów kapusty.
Co roku wiosenna sytuacja ogrodników nie jest łatwa. Niestabilny rynek zbytu, zmieniające się ceny to niemal standardowe problemy polskiego rolnika. Niektórzy podkreślają także fakt, że coraz częściej Polacy kupują warzywa i owoce w wielkich sklepach i marketach, gdzie zazwyczaj sprowadzane są one z innych krajów.
– Myślę, że czasem warto zwrócić uwagę na kraj pochodzenia. Często tylko z nazwy te warzywa są świeże. Mogę zapewnić, nasze tutaj na giełdzie przywożone są prosto z pola. Czasem trzeba spróbować, aby przekonać się, o ile bardziej są smaczniejsze i chyba także zdrowsze – dodaje pan Kazimierz.